fbpx
fot. Wydawnictwo W Drodze
fot. Wydawnictwo W Drodze
Janusz Poniewierski grudzień 2023

Ascetyka i problem ze zrozumiałością 

Bardzo chciałem tę książkę przeczytać. Obiecujący wydał mi się już sam tytuł; gwarancją jakości były nazwiska autorów, o których wiedziałem, iż nie tylko pisali o kontemplacji, ale rzeczywiście nią żyli.

Artykuł z numeru

Rytuały. Jak zwolnić i żyć uważniej

Do lektury zachęcała mnie wreszcie szata graficzna i niewielka objętość publikacji, dająca nadzieję, że będę mógł ją przy sobie nosić i często do niej sięgać.

Wychowany na pismach Thomasa Mertona, takich jak Posiew kontemplacji, kształtowany przez duchowość Johna Maina, autora Chrześcijańskiej medytacji, wyobrażałem sobie, że także i lektura dziełka Maritaina i jego żony Raïssy pomoże mi doświadczyć, iż „kontemplacja nie jest dana wyłącznie kartuzom, klaryskom, karmelitankom…”. Że zaproszeni są do niej wszyscy chętni, także ci, którzy „jej pragną (często o tym nie wiedząc) i (…) czują ku niej powołanie, choćby w mglisty sposób”.

Bo uprawianie kontemplacji (czy nawet samo uświadomienie sobie wagi duchowości dla życia i dla kultury) jest „wielką potrzebą naszych czasów”. Maritainowie postawili tę diagnozę już kilkadziesiąt lat temu, a przecież wydaje się ona wciąż aktualna.

Potwierdzając ową aktualność, trzeba równocześnie zauważyć, iż pewien rodzaj pisarstwa religijnego starzeje się dosyć szybko.

Dotyczy to zwłaszcza języka zakorzenionego w myśli neotomistycznej, używającego terminologii zaczerpniętej z literatury zwanej niegdyś ascetyczną.

Proces ten dotknął także Naukę kontemplacji. Należy ona bez wątpienia do historii teologii duchowości i z tego choćby powodu warto po nią sięgnąć, jednocześnie jednak nie da się ukryć, iż wielu współczesnych czytelników może mieć z jej lekturą pewien problem.


Jacques Maritain, Raïssa Maritain Nauka kontemplacji tłum. Katarzyna Kubaszczyk, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2023, s. 112