fbpx
Janusz Poniewierski luty 2011

Nowy styl

W Kościele pomału toruje sobie drogę nowy styl komunikacji: tej zewnętrznej (ze światem) i wewnętrznej (z samym sobą). Nowy, to znaczy: nieocenzurowany, używający tak zwanego otwartego języka, wolny od kościelnej nowomowy i pobożnego frazesu.

Artykuł z numeru

Europa a turecki eksperyment

Przykład takiej komunikacji – przynajmniej ostatnio – idzie z góry. Myślę tu przede wszystkim o świątecznym przemówieniu Benedykta XVI do pracowników Kurii Rzymskiej, w którym Papież mówił o seksualnym wykorzystywaniu dzieci przez niektórych (ale jednak wielu!) ludzi Kościoła i otaczającej ów proceder zmowie milczenia. Spora część faktów wyszła na jaw w czasie, w którym w Kościele katolickim obchodzono Rok Kapłański. „Tym bardziej byliśmy zszokowani – powiedział Biskup Rzymu – gdy właśnie w tym roku, w wymiarze dla nas niewyobrażalnym, dowiedzieliśmy się o nadużyciach (…) popełnionych przez kapłanów, którzy wypaczyli sakrament w jego przeciwieństwo: pod płaszczykiem sacrum głęboko raniąc osobę ludzką w jej dzieciństwie i wyrządzając jej szkodę na całe życie”.

Benedykt XVI przywołał w tym kontekście wizję dwunastowiecznej mniszki świętej Hildegardy z Bingen, która ujrzała Kościół jako kobietę, odzianą w łachmany i brudną – z powodu grzechów księży. „W tym roku przeżyliśmy to, co widziała Hildegarda – mówił Papież. – Musimy pytać, co błędnego było w naszym przepowiadaniu, w sposobie kształtowania życia chrześcijańskiego, że coś takiego mogło się wydarzyć. Musimy znaleźć nową stanowczość w wierze i dobru. Musimy być zdolni do pokuty. Musimy uczynić wszystko, co możliwe, w procesie przygotowania do kapłaństwa, aby coś takiego nie mogło się już wydarzyć (…). Musimy przyjąć to upokorzenie jako wezwanie do prawdy i wewnętrznej odnowy. (…) Musimy pytać, co możemy zrobić, by naprawić – na ile to możliwe – popełnione niesprawiedliwości (…). Musimy pomóc ofi arom i przywrócić im zaufanie do Kościoła…” (podkreśl. moje – J.P.). Kilka tygodni wcześniej, jesienią 2010 roku, ukazała się książka wywiad niemieckiego dziennikarza Petera Seewalda z Benedyktem XVI Światłość świata. Książka, dodajmy, dość niezwykła, gdyż obaj panowie rozmawiali ze sobą bardzo szczerze. Rozmawiali naprawdę, nie było więc tak, że jeden przesłał wcześniej pytania, a drugi pisemnie na nie odpowiedział. Papież nie odmówił też odpowiedzi na żadne z pytań, zaś „autoryzując tekst, nie zmieniał wypowiedzianych słów i wprowadził jedynie drobne korekty w miejscach, gdzie rzeczowe doprecyzowanie uważał za konieczne”. Światłość świata została opublikowana w momencie kryzysu zaufania do Kościoła katolickiego i w obliczu oskarżeń, a w najlepszym razie podejrzeń, kierowanych pod adresem samego Papieża. Nic dziwnego zatem, że z jej pomocą chciano podjąć dialog ze światem, wyjaśnić motywy, jakie kierują Biskupem Rzymu, kiedy mówi albo robi coś niepopularnego, nawiązać nić porozumienia z tak zwaną opinią publiczną, a kiedy trzeba – publicznie przyznać się do błędu albo ostrzec ludzkość przed katastrofą. Zarówno Benedykt XVI, jak i stawiający mu trudne pytania Seewald wywiązali się z tej roli znakomicie, a my, czytelnicy książki, mamy szansę poznać, zrozumieć i polubić (!) papieża Ratzingera, przez wiele lat – przed jego wyborem – bez cienia sympatii przedstawianego w mediach jako „pancerny kardynał” i „inkwizytor”. Niestety, nie wszyscy tę szansę wykorzystali – i tak zamiast porozumienia Kościoła ze światem doszło do kolejnego nieporozumienia. A stało się tak za sprawą jednej, stosunkowo niewielkiej wzmianki o prezerwatywie i jej roli w walce z pandemią AIDS. Słowa Biskupa Rzymu przyjęto bowiem – jak się okazało, niesłusznie! – jako zapowiedź zmiany nauczania Kościoła w odniesieniu do antykoncepcji, i głównie temu część mediów poświęciła swoje relacje i omówienia (w jednym z włoskich dzienników informację o książce opatrzono nawet tytułem Habemus condom), tak że Peter Seewald w pewnym momencie zgryźliwie zauważył, iż „głęboki intelektualny i moralny kryzys świata, o którym mówi Benedykt XVI, dotyczy również dziennikarzy”. W tej sytuacji do zabrania głosu poczuła się zobligowana Kongregacja Nauki Wiary, przypominając, że Papież nie mówił wcale o mechanicznej „regulacji poczęć”, a jego słowa padły w kontekście AIDS i dotyczyły nieuporządkowanych relacji seksualnych, w których „użycie prezerwatywy z intencją zmniejszenia ryzyka infekcji może być pierwszym krokiem na drodze ku bardziej ludzkiej seksualności”, co oczywiście nie znaczy, że kondomy mogą rozwiązać problem wirusa HIV.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się