fbpx
Janusz Poniewierski październik 2015

Część IV: Chrześcijański korzeń antyjudaizmu

Czym jest nowa katolicka teologia judaizmu? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, czytając soborową deklarację Nostra aetate i analizując konsekwencje, jakie jej treść niesie dla teologii i naszego stosunku do Żydów i judaizmu

Artykuł z numeru

Po feminizmie

Po feminizmie

Jednym z „dogmatów” tzw. teologii zastępstwa, przez całe stulecia akceptowanej przez chrześcijaństwo, było przekonanie o popełnionym przez Żydów grzechu bogobójstwa – i o przekleństwie, jakie na siebie ściągnęli, zabijając Chrystusa. To właśnie Jego śmierć miała być powodem kar zesłanych przez Boga na „naród niegdyś wybrany”: odwołania Przymierza (i związanego z nim błogosławieństwa), wypędzenia z Ziemi Świętej, wiecznego tułactwa i nieustannych cierpień. Wierzono, iż grzech bogobójstwa obciąża cały naród żydowski i jest dziedziczony z pokolenia na pokolenie. Biblijnym tego uzasadnieniem miało być zdanie przytoczone przez ewangelistę Mateusza w kontekście wyroku wydanego na Jezusa: „Piłat (…) umył ręce, mówiąc: »Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz«. A cały lud zawołał: »Krew Jego na nas i na dzieci nasze«” (Mt 27, 24–25; podkreśl. moje – J.P.).

Kościół oficjalnie zdystansował się od tego rodzaju teologii dopiero na II Soborze Watykańskim. Jak napisano w deklaracji Nostra aetate: „Choć władze żydowskie wraz ze swymi zwolennikami domagały się śmierci Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym”. Ojcowie soborowi, formułując ów tekst, ostatecznie nie zdecydowali się na użycie w nim terminu „bogobójstwo”, by raz na zawsze uwolnić Żydów od tego oskarżenia. Szkoda, że tak się nie stało. Wiadomo jednak, że przetoczyła się na ten temat burzliwa dyskusja − początkowo fragment ten brzmiał o wiele bardziej jednoznacznie niż ostateczna wersja przyjęta przez Sobór. Dwie dekady później (1986) nieco wyostrzył ją papież Jan Paweł II, który – podczas wizyty w rzymskiej synagodze – poniekąd cytując Nostra aetate, oświadczył, że „Żydom jako narodowi nie można przypisywać żadnej dziedzicznej ani zbiorowej winy” za zabicie Jezusa (podkreśl. moje – J.P.).

Zdanie mówiące, że Żydzi jako społeczność (a nie indywidualne osoby, jak np. arcykapłan Kajfasz) nie mogą być obarczeni odpowiedzialnością za śmierć Boga-człowieka, trzeba czytać wraz z tezą stwierdzającą, iż „Chrystus (…) mękę swoją i śmierć podjął dobrowolnie pod wpływem bezmiernej miłości, za grzechy wszystkich ludzi, aby wszyscy dostąpili zbawienia”. Patrząc z tego (teologicznego, a nie historycznego) punktu widzenia, to my – ludzie grzeszni − jesteśmy „bardziej winni śmierci Chrystusa w porównaniu z niektórymi Żydami, którzy mieli w niej udział: ci ostatni, istotnie, »nie wiedzieli, co czynią«, podczas gdy my wiemy to aż za dobrze” (Żydzi i judaizm w głoszeniu słowa Bożego…, 1985).

Tym, którzy pomimo powyższych stwierdzeń nie chcieliby zrezygnować z oskarżania Żydów o bogobójstwo, bo – ich zdaniem – omawiane dokumenty nie zawierają treści zobowiązujących nas do wierzenia, polecam lekturę Katechizmu Kościoła katolickiego (1993): „Żydzi nie ponoszą zbiorowej odpowiedzialności za śmierć Jezusa”. I  dalej: „Sam Jezus, przebaczając z krzyża, a za Nim Piotr, przyznał prawo do »nieświadomości« Żydom z Jerozolimy, a nawet ich przywódcom (Dz 3, 17). Tym bardziej nie można rozciągać odpowiedzialności na innych Żydów w czasie i przestrzeni, opierając się na krzyku ludu: »Krew Jego na nas i na dzieci nasze«, który oznacza formułę zatwierdzającą wyrok” (nr 597).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się