fbpx
Janusz Poniewierski
Janusz Poniewierski, zdj. Michał Lichtański
Janusz Poniewierski październik 2021

Lekcje słuchania

Matka Czacka budowała Kościół wiarygodny, który przyciągał nawet zdeklarowanych antyklerykałów. Kościół nie triumfalistyczny, ale prawdziwie ewangeliczny.

Artykuł z numeru

Z czego się śmiejemy

Czytaj także

Janusz Poniewierski

Błogosławieni

W medialnym przekazie na temat wrześniowej beatyfikacji dwojga ludzi Kościoła dominowała – co zrozumiałe – postać Prymasa Tysiąclecia, matkę Elżbietę Różę Czacką prezentowano zaś głównie jako opiekunkę niewidomych. Faktycznie, do tej pory niewielu dostrzegało bogactwo i głębię jej osobowości. Nawet kard. Kazimierz Nycz publicznie przyznawał, iż do niedawna widział w niej jedynie założycielkę zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża i Dzieła Lasek, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, jak wielka to była postać.

Warto zgłębiać biografię tej niewidomej zakonnicy i poznawać jej wizję Kościoła, bo moim zdaniem jej życie – i myśl – stanowią czytelną ilustrację Ewangelii, duchowy do niej komentarz. Matka Czacka, tracąc wzrok, zaczęła bowiem jasno i wyraźnie widzieć to, co „niewidoczne dla oczu”.

Jej świadectwo jest szczególnie ważną, w moim przekonaniu, lekcją dla Kościoła w Polsce. Niektóre aspekty tej lekcji widać wręcz gołym okiem. Po pierwsze: zwrócenie uwagi na kobiece – dalekie od modelu patriarchalnego – oblicze Kościoła i wezwanie do przemyślenia miejsca, jakie zajmują w nim kobiety. Po drugie – podejmuję ten wątek ze względu na reprezentowany przez matkę Czacką i kluczowy dla Dzieła Lasek świat osób niewidomych – dostrzeżenie i docenienie ludzi wykluczonych oraz (w najszerszym znaczeniu tego słowa) ubogich. Matka Czacka – powiada w tym kontekście abp Wojciech Polak – uczy nas, że „osoba niepełnosprawna [niewidoma] jest w społeczeństwie osobą pełnosprawną”. Warto rozwinąć i poszerzyć tę myśl. Bo, moim zdaniem, bł. Elżbieta mówi nam także, iż ubogi i wykluczony naprawdę jest w sercu Kościoła.

Po trzecie wreszcie: jej życie, codzienna egzystencja osoby niewidomej to przejmujący obraz naszej wiary. Dalekiej od pewności i instytucjonalnych zabezpieczeń, pokonującej drogę w mroku, po omacku, niewidzącej żadnych świateł i kierującej się jedynie głosem Boga. To chyba właśnie dzięki temu słuchaniu – jakby uważniejszemu, bardziej wyostrzonemu aniżeli słuch ludzi posiłkujących się wzrokiem – udało się matce Czackiej budować Kościół wiarygodny, przyciągający do siebie nawet zdeklarowanych antyklerykałów. Kościół zrzucający z siebie brzemię Konstantyna, nie triumfalistyczny, lecz prawdziwie ewangeliczny, o jakim – na długo przed soborem – marzył papież Jan XXIII i ojcowie Vaticanum Secundum.

Czytaj także

Błogosławieni

Pisał o  Dziele Lasek szwajcarski teolog, późniejszy kardynał, Charles Journet: „[To] Kościół prawdziwie franciszkański, ubogi aż do ogołocenia, lecz przeobfity miłosierdziem; przyjmujący życzliwie wszystkie nędze ciała i duszy, a jednocześnie wszelkie poszukiwania sztuki najbardziej nowoczesnej; (…) wolny od wszelkiego formalizmu, wolny jak obłok na niebie. (…) Nie ma [w nim] ducha zakrystii, ale serce jego bije szerokim tętnem Kościoła powszechnego…”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się