fbpx
Janusz Poniewierski
Janusz Poniewierski, zdj. Michał Lichtański
Janusz Poniewierski maj 2024

(Nie)Pamięć Kościoła

Jest w moim Kościele wstrząsająca wręcz łatwość zapominania o ludziach. Niby się o nich pamięta: w deklaracjach, zapewnieniach o modlitwie, w tym całym „obyczaju wypominkowym”, ale kiedy przychodzi do konkretów, wtedy okazuje się, jak bardzo pamięć ta jest krótka. I dziurawa

Artykuł z numeru

Sen o Japonii

Dziwny jest ten mój – rzymskokatolicki i działający w Polsce – Kościół. Z jednej strony łaknie wiarygodności niczym powietrza, z drugiej – zdaje się nie zauważać osób, które pomogłyby mu ją odbudować. Takich np. jak katolicki ksiądz Max Josef Metzger, którego 80. rocznicę śmierci obchodziliśmy w kwietniu, a którego rychłą beatyfikację zapowiedział niedawno papież Franciszek.

Metzger, w swej publicystyce używający pseudonimu „Bruder Paulus” (Brat Paweł), był wybitnym niemieckim duszpasterzem, pacyfistą i działaczem społecznym na rzecz międzyludzkiej jedności i pokoju. Na długo przed soborem głosił idee ekumenizmu, odnowy biblijnej i liturgicznej. Poszerzał pole współpracy ze świeckimi w Kościele. Jako chrześcijanin na serio biorący Ewangelię był zdeklarowanym przeciwnikiem nazizmu – w 1943 r. aresztowano go, oskarżono o zdradę stanu i skazano na karę śmierci. Wyrok został wykonany 17 kwietnia 1944 r.

Dzieło Metzgera inspirowało m.in. amerykańskiego trapistę Thomasa Mertona i polskiego księdza Jana Zieję. Znali go i interesowali się nim również ks. Stefan Wyszyński i ludzie z kręgu Lasek, gdzie ks. Metzger spędził przed wojną kilka tygodni. Warto wiedzieć, że to m.in. dzięki grupie polskich księży (na czele ze znanym ekumenistą bp. Władysławem Miziołkiem), sygnatariuszy petycji skierowanej do Kościoła w Niemczech, podjęto tam decyzję o rozpoczęciu jego procesu beatyfikacyjnego.

Pomimo tych mocnych, zdawałoby się, związków ks. Maxa Metzgera z Polską tutejszy Kościół nie przywiązuje chyba zbyt wielkiej wagi do perspektywy jego beatyfikacji. Jakąś rolę odgrywa w tym zapewne narodowość ks. Metzgera: nie był Polakiem, tylko Niemcem – choć to jednak, przyznajmy, słabe usprawiedliwienie dla instytucji podkreślającej swą powszechność i głoszącej, że „nie ma [dla niej] Żyda ani Greka”. A może po prostu Kościół ten – po pontyfikacie Jana Pawła II – tak bardzo przyzwyczaił się do tysięcy nowych błogosławionych, że kolejna beatyfikacja dawno już przestała być dla niego świętem?

Warto w tym miejscu zauważyć, że oprócz dekretu w sprawie beatyfikacji ks. Metzgera papież Franciszek zatwierdził również dekret dotyczy męczeństwa 15 zakonnic, mieszkanek Warmii i Mazur (dawnych Prus Wschodnich), zamordowanych w 1945 r. przez żołnierzy sowieckich lub tragicznie zmarłych na wygnaniu w Rosji.

Te kobiety – siostry katarzynki, Niemki – powinny być dla nas ważne choćby ze względu na ostatnie miejsce ich zamieszkania i pracy (m.in. Olsztyn, Kętrzyn, Lidzbark Warmiński), a także przez pamięć o tym, co je tutaj spotkało… Mimo upływu blisko 80 lat wciąż jeszcze trudno spokojnie czytać opowieści o ich męczeństwie. Czy wolno nam – ich współbraciom i współsiostrom w wierze oraz obecnym mieszkańcom tych ziem (korzystającym ze szpitali, w których pracowały, i chodzącym do kościołów, w których się modliły) – przejść nad ich straszliwą śmiercią do porządku dziennego? Jeśli nie będę o nich pamiętał – chciałoby się rzec, cytując Psalmistę – „niech uschnie moja prawica! [I] Niech mi język przylgnie do podniebienia”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się