fbpx
Ilustracja: Natalia Chachuj / fot. archiwum prywatne
Agnieszka Kozyra maj 2024

Nietrwałość wszystkiego, co istnieje

Słynny XVII-wieczny samuraj Yamamoto Tsunetomo pisał, że gotowość na śmierć nie jest obsesją na punkcie śmierci. Świadomość skończoności życia ludzkiego ma prowadzić samuraja do doświadczania każdego dnia, jakby miał to być jego ostatni dzień

Artykuł z numeru

Sen o Japonii

Co roku wiosną, gdy przechodzę obok budynku, w którym mieści się Wydział Orientalistyczny na Kampusie Głównym Uniwersytetu Warszawskiego, nie mogę się doczekać, kiedy zakwitnie wiśnia japońska, dar dla naszej uczelni od nieżyjącego już pana Koichiego Takashimy, konsula generalnego RP w Japonii. Drzewo jest tak piękne w pełnym rozkwicie, że wiele osób zatrzymuje się, żeby zrobić zdjęcie smartfonem. Kwiaty wiśni nie więdną, ale już pierwszy deszcz czy silniejszy wiatr sprawiają, że opada biała mgiełka drobnych płatków. W Japonii pod kwitnącymi drzewami wiśni organizowane są pikniki, lecz radosny nastrój ustępuje miejsca melancholii, gdy ich płatki zaczynają opadać. Wtedy kontempluje się piękno tego, co efemeryczne, kruche, ulotne. Także kroplę rosy na liściu, która szybko znika w porannym słońcu. W kulturze Japonii można odnaleźć różne reakcje na poczucie nietrwałości wszystkiego, co istnieje.

Arystokracja dworska pod wpływem nauk buddyjskich bardzo dużą wagę przywiązywała do mentalnej zgody na przemijanie, co nie oznaczało bynajmniej odwrócenia się od doczesności, gdyż należało afirmować ulotne piękno natury. W okresie Heian (VIII–XII w.) mamy do czynienia z kulminacją estetyzacji życia codziennego na dworze cesarskim. Ważną rolę odgrywała sztuka epistolarna, której integralną część stanowiła poezja. Wyśmiewana była taka osoba, jaka nie potrafiła skomponować wiersza zgodnie ze skomplikowanymi zasadami doboru słownictwa, metafor, a także liczby sylab i wersów nadających rytm, gdyż nie używano rymów. Oczywiście ważna była też sztuka kaligrafii i odpowiedni dobór barw wielowarstwowych szat odpowiednio do pory roku. Dla arystokratów niezwykle ważne było odczuwanie „patosu rzeczy” (mono no aware), czyli właśnie efemerycznego piękna natury. Spacerując po Lasku Bielańskim, często widzę osoby w słuchawkach na uszach, które przyszły zapewne po to, by odpocząć, przy czym całkowicie odcięły się od dźwięków natury. Inne są zatopione w swoich myślach, jeszcze inne pochłonięte rozmową – niby patrzą przez siebie, lecz czy na pewno widzą, jak urzekająca jest intensywność jasnej zieleni liści drzew i krzewów na początku wiosny?

W kulturze Japonii reakcję na doświadczenie przemijania w tradycji mieszczańskiej okresu Edo (XVII–XIX w.) jest swoiste carpe diem, czyli czerpanie radości w „ulotnym świecie” (ukiyo), a więc ucieczka w hedonizm.

To nie tylko rozwój dzielnic rozkoszy, gdzie królowały wykwintne kurtyzany i gejsze, ale także popularyzacja literatury i malarstwa dzięki technice drzeworytniczej. Mieszczanie często cały dzień spędzali w teatrze kabuki, co było możliwe dzięki temu, że spożywano posiłki na widowni. Wiele osób udawało się na pielgrzymki do słynnych świątyń w całym kraju, traktując je także jako ekscytującą podróż obfitującą w piękne krajobrazy oraz szansę na degustację po drodze lokalnych potraw. Mieszczanie uważali, że życie jest zbyt krótkie, żeby się zamartwiać, woleli cieszyć się chwilą i starać się realizować swoje pragnienia. Zapewne nie myśleli o tym, że zgodnie z buddyjską maksymą próba zaspokojenia pragnień jest jak picie słonej wody – im więcej pijemy, tym bardziej jesteśmy spragnieni.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się