fbpx
Dominika Kozłowska fot. Grażyna Makara
Dominika Kozłowska fot. Grażyna Makara
Dominika Kozłowska czerwiec 2024

Władza spojrzenia

Czy dzieje naszej cywilizacji potoczyłyby się inaczej, gdyby opis z Księgi Rodzaju mówił, że Bóg stworzył najpierw kobietę? I co by było, gdyby to Adam uległ namowom węża i podał Ewie owoc z drzewa poznania dobrego i złego?

Artykuł z numeru

Jak żyć w ciałopozytywnym świecie

Czytaj także

Anna Marchewka

Nic osobistego

Biblijne opisy stworzenia i utrwalone przez wieki sposoby ich interpretacji są obrazem doświadczeń patriarchalnego społeczeństwa żydowskiego i szerzej – pozycji kobiety w cywilizacji judeochrześcijańskiej i greckiej. Również autorzy ksiąg Nowego Testamentu, m.in. św. Paweł, czerpali przecież obficie ze wzorców tamtych czasów. Kultura i filozofia grecka z jej mitologicznymi obrazami kobiecych potworów wabiących mężczyzn i przyczyniających się do ich zguby: harpii, syren, chimer czy wreszcie wężowej kobiety Echidny, przyczyniły się do utrwalenia powiązań: kobieta = zmysłowość–ciało–grzech (zło, kuszenie) vs. mężczyzna = rozumność–duchowość–asceza.

W dziejach zachodniej cywilizacji ciało zostało zatem związane z tym, co kobiece, a cielesność ze zmysłowością. Kobiety są zmysłowe, a mężczyźni rozumni. Zmysłowość i rozumność zaś, zamiast się dopełniać, widziane są jako siły wzajemnie wrogie.

Historię można jednak pisać na wiele sposobów i nie tylko współczesne interpretacje w kontrze do feminizacji zła wysuwają na pierwszy plan feminizację mądrości.

Czytaj także

Nic osobistego

W księgach Starego Testamentu obok Ewy pojawiają się prorokinie i inspirujące bohaterki: Judyta, Estera, Jael, Sara, Noemi, Rachela, Rebeka, Rut, Anna i wiele innych. Również postaci kobiece w Nowym Testamencie, a zwłaszcza matka Jezusa Maria, pozwalają budować opowieść, w której kobiecość jest synonimem mądrości, będącej najdoskonalszą formą poznania.

Należałoby więc uznać, że teksty kultury nie powinny być czytane przez pryzmat płci, ale uniwersalnych obrazów: opis stworzenia oddaje doświadczenie pierwotnej samotności człowieka, pokazuje odkrycie głębokiej wspólnoty i jedności, kształtowanie się ego i wyjście ze stanu nieświadomości (przebudzenia), odkrycie boskiego (duchowego) pierwiastka w człowieku, który wyraża się poprzez ciało (tchnął w niego ducha, Słowo stało się ciałem).

Na pierwszym planie jednak jest dzisiaj jeszcze jedno ujęcie cielesności – uprzedmiotowienie i utowarowienie ciała. Ciało oraz piękno i brzydota stały się towarem, a zatem mają wartość rynkową i funkcjonują jako element transakcyjny. To uprzedmiatawiające i degradujące podejście jest praktycznie niemożliwe do całkowitego wyeliminowania, bo na rynkowej wartości tego, co atrakcyjne wzrokowo, opiera się dominacja mediów.

Moja znajoma zażartowała kiedyś, że większość mężczyzn po 40. roku życia jest ciałopozytywna: po prostu nie przejmują się swoją wagą i postępami procesu starzenia. Wprawdzie dziś nieco częściej niż dawniej stają się klientami klinik medycyny estetycznej i salonów piękności, jednak nadal jest to przede wszystkim świat kobiet. Patrzenie na kobiety przez pryzmat ich ciała jest wciąż uznawane za naturalne i oczywiste. Więcej, nieraz widzi się w tym formę ich docenienia i podkreśla się, że powinny być wdzięczne za podleganie nieustannemu komplementowaniu i władzy spojrzenia, zwłaszcza męskiego spojrzenia.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się