fbpx
(fot. Harry Quan / Unsplash)
z o. Jackiem Prusakiem rozmawia Dominika Kozłowska, Marzena Zdanowska grudzień 2011

Czy orientacja seksualna jest warunkiem zbawienia?

Stanowisko Kościoła katolickiego w kwestii seksualności jest jasno określone. Jakie jest w tej wizji miejsce gejów, lesbijek i osób transseksualnych? Czy mogą liczyć na wsparcie duszpasterzy? Czy ich obecność we wspólnocie wiernych tworzy nowe wyzwania dla teologii?

Artykuł z numeru

Homoseksualista idzie do nieba

Homoseksualista idzie do nieba

Dlaczego Kościół twierdzi, że osoba homoseksualna jest z natury „wewnętrznie nieuporządkowana”?

o. Jacek Prusak: Wynika to z analizy prawa naturalnego, wedle którego człowiek jest z natury albo mężczyzną, albo kobietą. Koncepcja ta zakłada komplementarność płciową i uczuciową oraz płodność. Te trzy elementy należą do obiektywnego porządku naturalnego. Trzeba pamiętać, że to prawo nie jest jednoznaczne z naturalizmem. Jest ono rozumną interpretacją celów wpisanych w naturę człowieka jako osoby cielesnej i płciowej. W tym podejściu nieuporządkowaniem jest wszystko to, co tak rozumianą seksualność niszczy albo deformuje. Homoseksualizm nie jest bowiem związany ani z płodnością, ani z komplementarnością płci. Twierdzi się więc, że jest formą poważnej deprawacji, gdyż w sposób trwały eliminuje owe cele (por. KKK 2357). Najczęściej patrzymy na homoseksualizm z perspektywy orientacji uczuciowej, ale to nie jest perspektywa, którą Kościół stawia na pierwszym planie.

Jak się ma pojęcie seksualności do pojęcia płci?

Płciowość i seksualność są ściśle powiązane. Płciowość oznacza bycie osobą jako mężczyzna bądź kobieta. Kościół odrzuca więc performatywne koncepcje płciowości, rozpowszechnione na gruncie gender studies.

Jeżeli płciowość oznacza bycie mężczyzną lub bycie kobietą, to czy kategorie „męskość” i „kobiecość” mają zdaniem Kościoła ugruntowanie w naturze czy w kulturze? A może uznaje on, że tożsamość płciowa konstruowana jest jako wypadkowa czynników biologicznych, społecznych i kulturowych?

Ludzie są mężczyznami bądź kobietami. Każda inna sytuacja postrzegana jest jako zaburzenie. Przykładowo, transseksualizm nie jest – jak chcą queerowcy – innym sposobem przeżywania swojej seksualności. Jest zaburzeniem tożsamości, nie zaś orientacji seksualnej. Mamy tu bowiem do czynienia z dysforią między subiektywnym poczuciem tego, kim jestem, a tym, jakie mam ciało. Oczywiście Kościół przyjmuje, że „męskość” i „kobiecość” są do pewnego stopnia konstrukcjami kulturowymi i społecznymi. Jednak w przeciwieństwie do reprezentantów teologii queer, nie zgadza się z twierdzeniem, że płeć jest konstruowana bez względu na biologię. Zdaniem Kościoła jest ona najpierw odkrywana, a dopiero potem interpretowana.

Czy są jakieś różnice w tym, jak Kościół ocenia homoseksualizm i transseksualizm?

O ile występują zasadnicze rozbieżności między stanowiskiem Kościoła a stanowiskiem medyczno-psychologicznym w ocenie homoseksualizmu, o tyle odnośnie transseksualizmu panuje większa zgoda. W 1973 r. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne skreśliło homoseksualizm z listy zaburzeń, a w 1993 r. Światowa Organizacja Zdrowia wydała oświadczenie w którym orzeczono, że orientacja homoseksualna nie może być rozpatrywana jako zaburzenie. Jeśli chodzi o transseksualizm, uważa się go za autonomiczny rodzaj patologii, specyficzne zaburzenie przede wszystkim w sferze psychicznej. Taka osoba ma więc prawo do leczenia, czyli „naprawy błędu”, jaki u niej występuje. Mamy do dyspozycji dwie metody leczenia tego zaburzenia: psychologiczno-hormonalną oraz chirurgiczną. Do pierwszej Kościół nie ma zastrzeżeń, druga budzi natomiast wątpliwości, które do pewnego stopnia podziela również świat medyczny. Wiąże się ona bowiem z usunięciem zdrowych organów, po to, aby zastąpić je organami, spójnymi z tożsamością psychologiczną. Podkreśla się, że metoda chirurgiczna nie ma charakteru terapii przyczynowej, ponieważ zabieg nie pozostaje w wewnętrznym związku z chorobą, tylko jest brutalną interwencją w całkowicie zdrową i w żaden sposób nie „produkującą” stanu chorobowego strukturę organiczną człowieka, a w konsekwencji w jego godność osobową. Istnieją różne rozwiązania prawne, regulujące tego typu ingerencje chirurgiczne. Również postawa Kościoła wobec tej kwestii nie jest jeszcze całkowicie wyklarowana. Z dotychczasowej jego nauki wynika jednak, że zabieg zmiany płci uznaje się za „moralnie niedopuszczalny”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się