Dominika Kozłowska: Katolickie pojęcie małżeństwa definiowane jest zarówno od strony formalnej, to znaczy jako trwała relacja oparta na miłości i odpowiedzialności, jak i materialnej – jako związek kobiety i mężczyzny, komplementarny pod względem płciowym. Dlaczego nie ograniczyć się jedynie do tych cech formalnych?
o. Robert Plich OP: Miłość, odpowiedzialność, trwałość są cechami charakterystycznymi nie tylko dla małżeństwa, bo występują także w przyjaźni lub w relacji pomiędzy rodzicami i dziećmi. Są one cechami koniecznymi dla małżeństwa, ale niewystarczającymi. Dla małżeństwa istotne jest jeszcze to, że te cechy są ugruntowane w pożyciu heteroseksualnym, otwartym na zrodzenie i wychowanie potomstwa. Zrodzić potomstwo mogą tylko kobieta i mężczyzna, czyli może się to dokonać na gruncie komplementarności płciowej i wzajemnego współdziałania seksualnego pomiędzy kobietą a mężczyzną. Gdyby zrezygnować z tej istotnej cechy przy definiowaniu małżeństwa, to wówczas wszystkie trwałe relacje miłości i odpowiedzialności pomiędzy jakimikolwiek osobami, pretendowałyby do miana małżeństwa, bez względu na płeć i liczbę powiązanych nimi osób. Na przykład za małżeństwo mogłaby wówczas być uznana bezdzietna, trwała wspólnota trzech czy czterech osób tej samej płci.
Dlaczego zdaniem Kościoła rodzina rozumiana jako związek kobiety i mężczyzny jest najwłaściwszym miejscem dla pełnego rozwoju dziecka?
Kościół kieruje się w tym względzie mądrością naturalną i ponadkonfesyjną. Każde społeczeństwo, promuje i chroni to, co służy jego istnieniu, przetrwaniu i wspólnemu dobru. Powszechnie wiadomo, że dla swojego samoodtwarzania się i przetrwania społeczeństwo potrzebuje nowych pokoleń, a te przychodzą na świat przez seksualne współdziałanie mężczyzn i kobiet, którzy tym samym stają się ojcami i matkami, i tworzą rodziny. Dlatego dwupłciowe małżeństwa i utworzone dzięki nim rodziny, niezależnie od czasu, kultury, wyznawanej religii, zwykle cieszą się pewnymi przywilejami i ochroną zapewnianą im przez społeczeństwa.
Nawet małżeństwa poligamiczne, o ile tworzą płodne rodziny i wychowują dzieci, zapewniając istnienie i przetrwanie społeczeństwa, o tyle zyskują pewną przychylność niektórych społeczeństw. Dzieje się tak pomimo trapiących takie rodziny niedoskonałości, np. dominacji mężczyzn, rywalizacji różnych żon i ich potomstwa o wpływy i podział dóbr, które mogą poważnie osłabiać miłość w rodzinie i jej trwałość.
Skoro dwupłciowe małżeństwo i utworzona dzięki niemu rodzina cieszą się przychylnością, bo od nich zależy ciągłość istnienia społeczeństwa, to jednostki i grupy, które relatywizują, czy wręcz zaprzeczają ważnej społecznej roli takiego małżeństwa i rodziny, mogą być uważane za burzące porządek społeczny, czy wręcz aspołeczne. W jakiej bowiem mierze niektóre osoby promują poglądy, postawy i styl życia przeciwny dwupłciowemu małżeństwu i wywodzącej się z niego rodzinie, w takiej mierze godzą w samoodtwarzanie się społeczeństwa, a znakiem tego bywa pewna niechęć, z jaką mogą się spotkać.