Tezę tę należy od razu doprecyzować: nie wszędzie zmiany są na lepsze. Osoby homoseksualne, obok migrantów i uchodźców, są najczęstszym obiektem ataków i mowy nienawiści, również ze strony katolików. Tam jednak gdzie dokonują się pozytywne ruchy, nie mają one jedynie charakteru oddolnego. Ważne są również wypowiedzi biskupów, kardynałów, a przede wszystkim papieża Franciszka, które przełamują utarty negatywny sposób mówienia o homoseksualności wyłącznie w kontekście grzechu. „Jeżeli ktoś jest gejem lub lesbijką i poszukuje Boga, to kimże ja jestem, aby ich osądzać?” – pytał papież Franciszek w 2013 r. Z kolei w 2016 r. w drodze powrotnej z Armenii stwierdził: „Katolicy i inni chrześcijanie muszą prosić o wybaczenie nie tylko osoby homoseksualne. Muszą prosić Boga, by wybaczył, że ich dyskryminowali i wzbudzali wrogie postawy wobec nich”. Najważniejszą z odgórnych zmian było postawienie pytania o osoby homoseksualne w ankiecie poprzedzającej nadzwyczajny synod poświęcony wyzwaniom, przed jakimi stoją współczesne rodziny. Żaden inny papież nie podjął się jak dotąd próby opisania sytuacji wierzących gejów i lesbijek, przyjrzenia się ich faktycznym wyborom życiowym i sposobom przeżywania wiary i bliskości z Chrystusem. Pragnienia tej bliskości nie można tak po prostu odrzucić. A przez lata można było odnieść wrażenie, że taka właśnie była oficjalna odpowiedź Kościoła – niech się najpierw nawrócą – zalecano – i podejmą terapię, aby wyzbyć się złych skłonności. Sześć lat temu, jeszcze przed pontyfikatem papieża Franciszka, wydaliśmy numer „Znaku” zatytułowany Homoseksualista idzie do nieba. Samo postawienie kwestii wiary i miejsca osób LGBT w Kościele dla wielu polskich katolików było wówczas kontrowersyjne. Dziś podejmowanie tego tematu już tak bardzo nie dziwi, co także pokazuje, że w ostatnich latach dokonała się wyraźna zmiana.
Jakiś czas temu redakcję miesięcznika „Znak” odwiedziła s. Jeannine Gramick, która od lat wspiera osoby homoseksualne. Opowiedziała nam wówczas o swojej rozmowie z Benedyktem XVI. Siostra zapytała go, ile osób homoseksualnych miał okazję poznać. Papież odpowiedział, że żadnej, że nigdy nie spotkał żadnego homoseksualisty. Ten fakt z pozoru może się wydawać nieistotny. A jednak przecież nauczanie Kościoła kształtuje się w spotkaniu oświeconego wiarą rozumu z doświadczeniami pozwalającymi lepiej odczytać znaki czasu i powołanie chrześcijan w konkretnym momencie dziejowym. Przywoływany już przykład synodu był wyrazem świadomości, że pomiędzy doświadczeniem a oficjalnym głosem Kościoła panuje coraz wyraźniejsze napięcie. Jego przezwyciężenie to długi proces. Nie ma jednak zmian bez osób gotowych przecierać szlaki: prowadzić posługę duszpasterską wśród tych, u których inni kapłani widzą jedynie niemożliwy do naprawy grzech, organizować kampanie społeczne, wreszcie – pokazywać te napięcia i mądrze o nich rozmawiać. Wydanie, które oddajemy do Państwa rąk, zostało przygotowane rok po pierwszej w Polsce wspólnej kampanii katolików i wierzących LGBT pod hasłem Przekażmy sobie znak pokoju. Zaangażowanie w to działanie, a szczególnie udział w organizowanych w ramach akcji wydarzeniach, pozwoliło nam zauważyć, jak ważne znaczenie dla zmiany nastawienia wobec homoseksualnych braci i sióstr ma osobiste spotkanie. Podobne przekonanie można odnaleźć w głosach księży, które publikujemy w Temacie Miesiąca. Dlaczego warto zajmować się tematami z pozoru marginalnymi? Bo właśnie z tej peryferyjnej pozycji można wyraźnie dostrzec problemy, które dotykają również „centrum” Kościoła. Sytuacja na obrzeżach wiele bowiem mówi o całości.