fbpx
(fot. Łukasz Murgrabia)
Dominika Kozłowska luty 2022

Bliźni na granicy

Praktyki stosowane wobec ludzi na granicy, którzy podejmują próby przedostania się do świata wolnego od niebezpieczeństw zagrażających życiu, są nieludzkie, tzn. obnażają, że polska władza nie uznaje tych osób za ludzi.

Artykuł z numeru

Uchodźców w dom przyjąć

Czytaj także

Filip Springer

Z głębi ciemnego lasu

„Nasi wolontariusze trafili w lesie na kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży, która skarżyła się na bóle brzucha. Nie było tam zasięgu, więc wolontariusze musieli się wracać godzinę przez las, żeby zadzwonić po Medyków na Granicy. Oni byli akurat na innej interwencji, więc kolejną godzinę czekali na ich przyjazd. Kiedy dotarli na miejsce, zrobili tej kobiecie USG. W środku nocy, w lesie, wspomagając się latarkami. Pokazali jej zdjęcie dziecka i powiedzieli, że urodzi najprawdopodobniej za dwa tygodnie” – opowiadał Jakub Kiersnowski, prezes warszawskiego KIK-u, o pracy Punktu Interwencji Kryzysowej na Podlasiu.

Ta scena porusza, pokazuje dramat uchodźców, a także wolontariuszy niosących pomoc w strasznych okolicznościach. Praktyki stosowane wobec ludzi na granicy, którzy podejmują próby przedostania się do świata wolnego od niebezpieczeństw zagrażających życiu, są nieludzkie, tzn. obnażają, że polska władza nie uznaje tych osób za ludzi. Jeżeli bowiem uznałaby ich człowieczeństwo, wówczas nie mogłaby – nie będąc reżimem totalitarnym, który z zasady neguje prawa człowieka – tworzyć warunków prowadzących do ich śmierci.

Wiele spośród budzących sprzeciw decyzji PiS można oceniać w kategoriach politycznych, oceny moralne spychając na drugi plan: łamiące zasady praworządności zmiany w sądownictwie, wymierzony w życie i zdrowie kobiet wyrok TK, antyunijna i antywspólnotowa postawa. Ale tej decyzji nie wolno nam sprowadzić do wymiaru politycznego.

Odmowa uznania za ludzi naszych bliźnich na wschodniej granicy ma charakter etyczny.

Kolejne kryzysy migracyjne pokazują również, że potrzebne są nam nowe światowe rozwiązania prawne budowane na kształt porozumień dotyczących zmian klimatycznych. Brak systemu azylowego, który każdemu człowiekowi daje możliwość ochrony prawa do życia, wolności i bezpieczeństwa, jest kompromitacją nas, ludzi Zachodu, odpowiedzialnych za wojny, skutki kolonializmu i drapieżnej eksploatacji krajów Południa.

Co każda i każdy z nas może w tej beznadziejnej sytuacji robić? Wspierać organizacje działające na granicy. To dzięki naszej pomocy wolontariusze i wolontariuszki mogą codziennie mimo trudności pomagać na granicy: wyjeżdżać na interwencje, udzielać pomocy medycznej i prawnej, zostawiać pakiety pomocowe w przygranicznych lasach. Nasza pomoc wobec przybywających do Polski nie może być jednak jednorazowa. Dramat migrantów nie kończy się wraz z uruchomieniem procedury azylowej. Osoby te potrzebują naszego wsparcia także na kolejnych etapach ich trudnej drogi: pomocy w przygotowaniu się do rozpoczęcia nowego życia w Polsce, w nauce języka, w znalezieniu mieszkania i pracy.

Najważniejszą jednak sprawą jest praca nad tym, aby samemu nie zatracić ludzkiej wrażliwości, ostrości widzenia rzeczywistości w kategoriach moralnych. Polski rząd nie tylko odwraca się od potrzebujących naszej pomocy ludzi, ale również utrudnia lub niekiedy uniemożliwia niesienie im pomocy. Przede wszystkim jednak próbuje sprawić, aby każda i każdy z nas przyjęli jako własny ten nieludzki język i sposób myślenia, prowadzący do usprawiedliwienia obojętności, łamania praw człowieka i elementarnych zasad moralnych. Oby nigdy się to nie udało.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się