fbpx
Dominika Kozłowska fot. Grażyna Makara
Dominika Kozłowska fot. Grażyna Makara
Dominika Kozłowska kwiecień 2023

Przeszłość, która nie mija

„Uważaj na analogie historyczne” – powiedział mój kolega, redaktor, gdy wspomniałam mu o braku perspektyw badawczych w Kościele rzymskokatolickim.

Artykuł z numeru

Psychodeliki. Nadzieja dla duszy i umysłu?

Czytaj także

Nicole Kidman w roli Mashy, niekonwencjonalnej psychoterapeutki podającej swoim pacjentom psylocybinę, w serialu Dziewięcioro nieznajomych fot. Vince Valitutti / Hulu / THA / Avalon / BE&W

Krzysztof Kornas

Czas psychonautów

Tytuł nawiązuje do głośnej na początku lat 90. We Francji książki Érica Conana i Henry’ego Rousso, Vichy, un passé qui ne passe pas (Vichy, przeszłość, która nie mija). Autorzy dokonali w niej bezkompromisowego rozliczenia Francuzów, pokazując, jak kolaborancka przeszłość wpływała na rozwój powojennej IV Republiki. W powstających w ostatnich dekadach pracach historycznych coraz częściej taka perspektywa ciągłości instytucjonalnej i mentalnej bierze górę nad perspektywą radykalnego zerwania. Klasycznymi przykładami obok Francji są Republika Federalna Niemiec, która odziedziczyła kadrę administracyjną III Rzeszy, i Hiszpania po upadku reżimu Franco. Doświadczenia tych krajów pokazują, że nawet w sprzyjających warunkach wprowadzenie trwałych zmian zajmuje dekady.

Czytaj także

Czas psychonautów

„Uważaj na analogie historyczne” – powiedział mój kolega, redaktor, gdy wspomniałam mu o braku podobnych perspektyw badawczych w Kościele rzymskokatolickim. Podręcznikowa optyka, którą pamiętam jeszcze ze studiów, nakazywała przyjmować, że okres powojenny, szczególnie czas Soboru Watykańskiego II, był dla Kościoła przełomem porównywalnym z rewolucją kopernikańską. Oto doszło do przewartościowania stosunku katolików do Żydów i zbudowania podstaw nowej, wolnej od antyjudaizmu i antysemityzmu teologii. Hierarchiczny obraz Kościoła został zrównoważony przez model powszechnego kapłaństwa, wspólnoty ludu Bożego i synodalnej drogi reformowania instytucji. A personalistyczna teologia stawiała człowieka, a nie prawo, na pierwszym miejscu. Tylko nieliczni sceptycy podkreślali, że widzialne elementy reprezentujące rewolucyjne zmiany (reforma liturgii, dopuszczenie osób świeckich do pełnienia nowych funkcji liturgicznych i kościelnych, wizyty papieży w synagogach, spotkania międzywyznaniowe) przysłaniają znacznie istotniejsze oznaki ciągłości po stronie kościelnych kadr: stawianie dobrego imienia instytucji na pierwszym miejscu, lojalność, od której zależą awanse w kościelnych strukturach władzy, ukrywanie nadużyć i przestępstw. Dziś coraz większa świadomość, jak bardzo rozchodzą się drogi oficjalnych reform i rzeczywistych praktyk, prowadzi wielu do skrajnego pesymizmu.

Brak zgody Kościoła na uczciwe i niezależne badania historyczne (problem dotyczy nie tylko krakowskiej kurii) pogłębia jedynie problem. Uniemożliwia bowiem nie tylko zdobycie wiedzy o nadużyciach seksualnych i przestępstwach duchownych, ale także skuteczne dokonanie potrzebnych zmian i odsunięcie od władzy osób, które są uwikłane w krycie przestępczych procederów w Kościele.

Zgadzam się, że analogie historyczne należy stosować ostrożnie. Jednocześnie szczególnie my, Polacy, powinniśmy wystrzegać się błędów ostatnich dekad, kiedy lęk przed nadwątleniem podstaw młodej demokracji i odtwarzających się więzów społecznych brał nieraz górę nad potrzebą uczciwego zbadania i rozliczenia trudnych kart naszej własnej historii, np. współudziału Polaków w zagładzie Żydów i zaangażowania w zbrodnie komunizmu. Dziś podobne lęki znów dochodzą do głosu u osób, które utrudniają badania nad dziedzictwem Karola Wojtyły / Jana Pawła II, w tym nad jego stosunkiem do pedofilii wśród księży.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się