fbpx
Hans Blumenberg, źródło: Der Unsichtbare Philosoph,YouTube
Michał Jędrzejek lipiec 2020

Hans Blumenberg, niewidzialny filozof

Sto lat temu urodził się Hans Blumenberg – jeden z najciekawszych myślicieli powojennych Niemiec. Jego twórczość jest wciąż mniej znana niż prace Heideggera czy Habermasa, ale zarówno na świecie, jak w i Polsce spotyka się z rosnącym zainteresowaniem.

Artykuł z numeru

Duchowość 2.0

Duchowość 2.0

„Niewidzialny filozof” (Der unsichtbare Philosoph) – taki tytuł nosi film dokumentalny z 2018 r. poświęcony Hansowi Blumenbergowi (1920–1996). Blumenberg był niewidzialny, ponieważ nie udzielał wywiadów, nie występował w telewizyjnych talk-shows, a przez długi czas znane były tylko dwa jego oficjalne zdjęcia. Do tego obrazu przyczyniły się też ostatnie lata życia filozofa: będąc na emeryturze, unikał występów publicznych – odrzucił choćby zaproszenie do Yale – a zamiast tego pracował, dyktując kolejne prace. Filozof-eremita, niepasujący do czasów, gdy „widzialność” w mediach i na międzynarodowych konferencjach służy wysokiej cytowalności, a w konsekwencji – akademickiej karierze. Ktoś, kto przyjął za swoją epikurejską zasadę: Bene vixit, qui bene latuit (dobrze żył, kto się dobrze krył).

Ten ujmujący (dla niektórych) obraz to jednak tylko część prawdy o Blumenbergu. Jego asystent Ferdinand Fellmann niuansuje go: choć Blumenberg sprzeciwiał się rzeczywiście podłączaniu filozofii do rydwanu ducha czasu i czynieniu z niej medialnego komentarza do bieżących zdarzeń, to ograniczył swoje życie towarzyskie dopiero na emeryturze. Wspominając lata 60., Fellmann pisze: „fascynował nas [asystentów] jego nieakademicki sposób bycia, który w owym czasie nie był w żadnym razie czymś zwyczajnym. Nikt nie musiał mówić do niego »panie profesorze«, a mimo to postrzegany był jako autorytet. Także w tematach, które omawialiśmy, w chmurze dymu z mocnych papierosów i nieco rozgrzani likierem, poruszał się swobodnie. Blumenberg był prawdziwym maniakiem techniki, »auta« były jego ulubionym tematem rozmowy. Gdy my, asystenci, jeździliśmy już nowoczesnymi samochodami, on wolał wciąż toczyć się swoją starą dekawką. Tłumaczył autoironicznie, iż auto dwusuwowe to właściwy środek lokomocji dla filozofa, ponieważ często jeździ się w nim na jałowym biegu”.

Tylko na „jałowym biegu”, a nie w pędzie wprost do celu, mogą pojawić się w końcu ciekawe myśli.

Korygując nieco mit samotnika, trzeba dodać, że Blumenberg przez lata uczestniczył w konferencjach naukowych, prowadził popularne piątkowe wykłady w Münster, na których gromadzili się licznie zainteresowani słuchacze oraz pisał felietony do „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, jednego z największych niemieckich dzienników, a także do szwajcarskiego „Neue Zürcher Zeitung”. Nie zawsze więc stronił od towarzystwa bądź publiki.

*

A jednak kuszące jest, by myśleć o Blumenbergu jako autorze skłonnym do swoistego ukrywania się: jednym z przewodnich wątków jego filozofowania jest wszak myśl, iż „absolutyzm rzeczywistości” i „naga prawda” nie są czymś, co człowiek łatwo może znieść. Potrzebuje on zawsze swojej „jaskini”, ochronnej skorupy języka, metafor, mitów, które pozwolą mu zająć wobec rzeczywistości wygodniejszą pozycję, zdobyć narzędzia pozwalające ją oswoić.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się