fbpx
Michał Jędrzejek Listopad 2013

Schyłek chrześcijaństwa tradycyjnego

Filozofowie bywają użyteczni. „Nie mają bowiem stałego rewiru polowań – lecz tylko licencję kłusownika. Filozof nie jest ekspertem, ale kaskaderem: dublerem eksperta w sytuacjach niebezpiecznych” – autoironiczna uwaga Odo Marquarda trafnie odpowiada charakterowi Kłopotu z chrześcijaństwem – rozmowy Tadeusza Bartosia i Agaty Bielik-Robson.

Artykuł z numeru

Atlas polskich mężczyzn

Atlas polskich mężczyzn

Dwójka filozofów toczy pasjonujący, erudycyjny i wielowątkowy dialog, płynnie przechodzący od sporów o historię gnozy do profilu psychologicznego Jarosława Gowina. Oboje testują różne hipotezy, prowokują, wchodzą na „cudze” tereny, czasem stawiają tezy niewiarygodne i przesadne, czasem dzielą się swoimi wątpliwościami, ale dają w ten sposób czytelnikowi możliwość śledzenia ich ruchu myśli; myślenia – które jak pisała Hannah Arendt – może być namiętne.

Konfrontacja z nowoczesnością

Spośród podejmowanych w książce kwestii (w tym ważnego dla środowiska „Znaku” twierdzenia o klęsce Kościoła otwartego po przełomie 1989 r.) chciałbym skupić się na filozoficznej stawce rozmowy. Jest nią, jak sądzę, ukazanie konfrontacji tradycji – chrześcijańskiej i hebrajskiej – z nowoczesnością i odpowiedź na pytanie, po co nam jeszcze religie. Pojęcie „nowoczesności”, będące przedmiotem szeregu debat przecinających humanistykę, wymaga słowa komentarza. Zawiera ono bowiem w sobie warstwę opisową i normatywną. Z jednej strony jest określeniem kompleksu nowożytnych przemian: urbanizacji, rozwoju kapitalizmu, nauki i techniki, powstania masowych ruchów politycznych i społecznych, które łączy doświadczenie przyśpieszenia i poczucie, iż – jak pisał Marks – „wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu”. Z drugiej strony nowoczesność jest pewnym postulatem i projektem: pragnieniem stworzenia środowiska społeczno-politycznego, w którym jednostka może zdobyć się na emancypację, a jednocześnie współtworzyć równy i sprawiedliwy świat. „Nowoczesność” spokrewniona jest z pojęciem „oświecenia”, które również charakteryzuje godna zauważenia dwuznaczność – jest zarówno określeniem epoki, jak i stale wiążącym wezwaniem: „więcej światła!” – tj. więcej rozumu, wolności i solidarności. Wieloznaczność tych pojęć umożliwia jednocześnie retoryczną grę wokół zachęt do często bliżej nieokreślonej modernizacji..

Religie, sprzyjając zazwyczaj kulturowemu konserwatyzmowi oraz z nieufnością przyjmując wyniki nauk, jawią się jako antynowoczesne formy życia. Koncentrują się na tym, aby stanowić znak sprzeciwu albo kultywują marzenie o „zamieszkaniu w katedrze”. Pragną przywrócenia, choćby prywatnie, świata bez rewolucji: zarówno kopernikańskiej, jak i francuskiej. Wiara w doskonałość Objawienia stanowi często o oporze przed przyjęciem możliwości, że to, co nowoczesne, może przynieść pozytywną zmianę, znaczną poprawę losu, że „świat” może czasem nawrócić Kościół.

Wracając do książki: oboje rozmówcy bardzo poważnie traktują nowoczesny przełom – starają się rozpoznać charakter jego dziedzictwa oraz sprzyjają jego postulatom. Widać to choćby na poziomie retorycznym: zwłaszcza Bartoś nawiązuje do retoryki kantowskiej – porzucenia dzieciństwa i zewnętrznego kierownictwa na rzecz dorastania do „religii dorosłych ludzi” (s. 231).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się