fbpx
fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Michał Jędrzejek grudzień 2019

Duchowy atlas Polski A.D. 2019

Lekcją, którą powinniśmy sobie wszyscy przyswoić, jest uznanie istniejącego w Polsce pluralizmu. Prosty podział na „wiarę” i „niewiarę” nie oddaje sprawiedliwości faktycznemu zróżnicowaniu.

Artykuł z numeru

Wierzę, wątpię, odchodzę

Wierzę, wątpię, odchodzę

Szkicowanie duchowego atlasu Polski A.D. 2019 zacząć należy od przytoczenia wypowiedzi jednego z najbardziej wpływowych jej przywódców

Jarosław Kaczyński podzielił się w trakcie ostatniej kampanii wyborczej pewną refleksją: „Każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest (…) nihilizm. I ten nihilizm my odrzucamy, bo nihilizm niczego nie buduje, nihilizm wszystko niszczy!”. Ta teza nie zaskakuje, ponieważ powraca w środowisku politycznym PiS-u co jakiś czas, a nawet została wpisana w program tej partii z 2014 r.: „Kościół jest po dziś dzień dzierżycielem i głosicielem powszechnie znanej nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego w pełni uprawnione jest twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm”.

Pozytywnie zaskakiwać może jednak fakt, że od tak zarysowanej alternatywy „Kościół albo nihilizm” odcięli się nie tylko polityczni i duchowi oponenci PiS-u (Adrian Zandberg), ale także jego sojusznicy (Jarosław Gowin), konserwatywni publicyści (Tomasz Terlikowski) oraz prymas abp Wojciech Polak, który stwierdził, że „nie jest to absolutnie stanowisko Kościoła”. W wielu komentarzach podkreślano, że Kaczyński ignoruje bądź znieważa ludzi, którzy swoje zasady moralne wywodzą z innych wyznań chrześcijańskich, religii (np. judaizmu) oraz tradycji niezależnej etyki świeckiej. Stawiając Kościół w roli jedynego istotnego nośnika moralności, prezes PiS-u utrudnia też dostrzeżenie i nazwanie zła, które ma źródła w samym Kościele. Można na tę dyskusję patrzeć dwojako. Z jednej strony niepokoi, że najpotężniejszy polityk w Polsce i lider partii, która zebrała w ostatnich wyborach 8 mln głosów, stygmatyzuje ludzi niepodzielających przekonania o moralnym monopolu Kościoła. Z drugiej, cieszy ta krytyczna reakcja, która może świadczyć o rosnącej zgodzie na Polskę pluralistyczną, także w jej duchowo-religijnym zakresie.

Czy moralność potrzebuje religii?

Gdybyśmy uznali, że słowa Kaczyńskiego nie wynikały z politycznej kalkulacji (co najbardziej prawdopodobne), lecz ze szczerego przekonania, to należałoby stwierdzić, że prezes PiS-u współmyśli ze swoim światopoglądowym oponentem – Adamem Michnikiem. Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” też wielokrotnie wyrażał obawy przed Polską, która ulegnie sekularyzacji: „Jak Kościół osłabnie, zostanie nihilizm” – mówił w wywiadzie dla „Polityki” w 2010 r. Kilka lat później w „Wyborczej” tłumaczył: „Kościół to jedyne miejsce, do którego zwykły Polak przychodzi co niedziela i dowiaduje się, gdzie jest dobro, a gdzie zło. (…) W Polsce nie ma silnej tradycji etyki niechrześcijańskiej. To, co było, zostało zrujnowane i sprostytuowane przez władzę komunistyczną. Przed wojną ta etyka była obecna: Kotarbiński, Ossowscy, Krzywicki”. W niedawnej rozmowie z Jackiem Żakowskim, przy okazji nowego wydania książki Między Panem a Plebanem, Michnik precyzował, że nie uważa, iż ateiści są moralnie gorsi od chrześcijan. Zastrzegał jednak, że na postawy niewierzących ma istotny wpływ religia, wśród której żyją: „jeśli oddychasz powietrzem kultury, w której wartości chrześcijańskie wyznaczają kulturowy horyzont, to one cię formują”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się