fbpx
Dominika Kozłowska październik 2017

Granice ingerencji

W wydanej niedawno przez Znak kolejnej części kryminalnej serii Marka Krajewskiego detektyw Mock mierzy się z przerażającą historią tajnego laboratorium, w którym ludzie związani z tajnymi służbami Cesarstwa Niemieckiego prowadzą badania nad krzyżówką człowieka i małpy.

Artykuł z numeru

Geny. Projektowanie czy loteria?

Geny. Projektowanie czy loteria?

Akcja powieści rozgrywa się w latach 20. XX w., we Wrocławiu, Berlinie i Afryce. To ostatnie miejsce, gdzie do eksperymentów pozyskiwane są osoby pochodzące z plemion rdzennych mieszkańców kontynentu, odsłania dodatkowo ciemną stronę procesu kolonizacji. Fabularny pomysł Marka Krajewskiego opiera się, niestety, na faktach. „Fabryki hybryd” istniały zarówno w carskiej, jak i sowieckiej Rosji, a zainteresowanie osobliwymi „przypadkami ewolucji” było powszechnym zjawiskiem społecznym również w krajach Europy Zachodniej.

Od lat 50. XX w., kiedy to Watson i Crick odkryli strukturę DNA, a rozwój biotechnologii nabrał rozpędu, mapa ideowych podziałów zaczęła się komplikować. Wątpliwości wobec zjawiska polepszania ludzkich zdolności i przekształcania Homo sapiens w nowy, doskonalszy gatunek formułowane są po stronie intelektualistów zarówno spod znaku lewicy, jak i liberalizmu czy ideologii prawicowych. Różnice pojawiają się na poziomie argumentacji. Socjaldemokraci zwracają uwagę przede wszystkim na ryzyko powstania nowych, drastycznych nierówności społecznych wynikających z faktu, iż dostęp do metod polepszania będą mieli tylko najbogatsi. Niepokój filozofów takich jak Michel Foucault czy Giorgio Agamben wywołuje też szereg kwestii biopolitycznych, związanych ze sprawowaniem przez instytucje państwa władzy nad ludzkim zdrowiem, rozrodczością i środowiskiem życia. Analizy tych myślicieli bazują z jednej strony na doświadczeniach z przeszłości (opresyjnej wobec jednostki roli szpitali psychiatrycznych, wspomnianych już pseudoeksperymentów medycznych czy wreszcie – doświadczeń totalitarnych reżimów), z drugiej – na nowych możliwościach kontroli obywateli wynikających z rozwoju technologii. Intelektualiści spod znaku liberalizmu koncentrują się z kolei na pytaniu o podmiot owego ulepszania: czy w naszym myśleniu istotna jest jednostka, jej wolność, prawa i dobro, czy też podmiotem postępu ma być ludzkość jako taka? Wreszcie – na co zwracają uwagę konserwatyści – czy ingerencje te nie zmieniają dotychczasowego rozumienia prokreacji jako otwartości na to, co nieznane, i nie dają rodzicom zbyt dużej władzy nad dziećmi? Mimo iż historia genetyki wiąże się z ciemną stroną cywilizacji, w której pseudonauka służyła systemom autorytarnym i totalitarnym, współczesny spór o granice ingerencji nie dotyczy samej moralnej oceny zmieniania człowieka, lecz raczej dopuszczalnych metod i sposobu przeprowadzania takich ingerencji – czy mogą one przebiegać na etapie przed urodzeniem, czy też obejmować wyłącznie genetyczne i medyczne ulepszanie człowieka już po jego urodzeniu. Na tle innych gatunków Homo sapiens wyróżnia zdolność przekraczania swojej biologicznej natury. Fakt ten uznają też biokonserwatyści, tacy jak Jürgen Habermas, Francis Fukuyama czy Michael Sandel. Weźmy prosty przykład – poprawianie zdolności kognitywnych człowieka za pomocą środków chemicznych. W okresie uniwersyteckich sesji powszechne są reklamy dostępnych szeroko produktów polepszających koncentrację, zdolności zapamiętywania czy zmniejszających objawy senności.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się