fbpx
(fot. Łukasz Murgrabia)
Dominika Kozłowska październik 2023

Dlaczego religie tak nienawidzą kobiet?

Zadałam sobie to pytanie po spotkaniu kobiet, które miało miejsce rok temu podczas zjazdu niemieckich katolików.

Artykuł z numeru

Kościół bez patriarchatu

Czytaj także

Tina Beattie (fot. Chris Young / PA / East News)

z Tiną Beattie rozmawia Doma Matejko

Odrzucić zepsute formy religii

Katholikentag i Kirchentag to odbywające się naprzemiennie coroczne zgromadzenia społeczności wierzących: katolików i luteran, szczególnie tych, którzy są najsilniej zaangażowani w reformę swoich Kościołów. Niemieckie Kościoły są najbliższym pod względem kulturowym i geograficznym naszej polskiej skórze przykładem, w jaki sposób za sprawą odważnych i uczciwych ludzi chrześcijanie mogą oczyszczać przekonania religijne z historycznych, mentalnych i systemowych przejawów dyskryminacji i przemocy. Kościół rzymski jest w tej pracy znacznie mniej zaawansowany niż jego luterańska siostra. Niemniej jednak spośród wspólnot rzymskich właśnie ta niemiecka z uwagi na jej bliskość ze wspólnotą luterańską i siłę wzajemnych społecznych interakcji doszła na tej drodze najdalej.

Na Katholikentag zapraszani są także przedstawiciele innych religii. Spotkanie kobiet reprezentujących główne nurty chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, a zatem trzech związanych ze sobą na dobre i złe religii monoteistycznych, było pełnym bólu i wściekłości świadectwem opresji, wykluczenia i degradacji, jakiej doświadczają wierzące kobiety, również te wykształcone i zdeterminowane, by walczyć o swoje wspólnoty. Przykłady można zaczerpnąć z wielu obszarów: od ugruntowanych w teologii mizoginicznych uprzedzeń na temat m.in. nieczystości kobiet, poprzez nierówności płci, kontrolę kobiecej seksualności i rozrodczości, aż po praktyczne aspekty np. trudności, jakie napotykają kobiety pragnące pracować w instytucjach religijnych. To spotkanie pozwoliło mi wyraźnie zobaczyć, jak silnie pogarda wobec kobiet wniknęła w korzenie każdej z religii Abrahamowych. Jednocześnie wybrzmiał na nim głos solidarności i nadziei na zmianę. Marzy mi się, by Kościół rzymski na wzór wielkiego rachunku sumienia podjętego podczas Soboru Watykańskiego II wobec zła popełnionego przeciwko Żydom uczynił również wysiłek opisania i przepracowania krzywd, niesprawiedliwości i dyskryminacji ze względu na płeć, rasę i orientację seksualną.

Walka o uznanie równości kobiet i mężczyzn jest nierozerwalnie związana z pracą na rzecz uznania podmiotowości, tożsamości i równości wszystkich ludzi, co oznacza, także wszystkich wierzących.

Przez wieki jako katolicy pielęgnowaliśmy poczucie wyższości wobec innych Kościołów chrześcijańskich, szczególnie wobec Kościołów protestanckich. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że droga, którą poszły te wspólnoty, znacznie wcześniej zaowocowała postawą rzeczywistej synodalności i równości, której niedawnym znakiem w polskim Kościele ewangelickim jest zgoda na pełnienie przez kobiety funkcji duchownych. Trzeba dziś publicznie formułować pytania: kiedy Kościół katolicki dopuści kobiety do święceń diakonatu i prezbiteratu?, kiedy uzna równość orientacji seksualnych?, kiedy sposób sprawowania władzy stanie się w pełni synodalny? Jestem przekonana, że pytania brzmią właśnie: „kiedy?”, a nie „czy?”. Przyszłe pokolenia nie będą zarzucać nam, że byliśmy zbyt radykalni, ale przeciwnie – że w upominaniu się o równość byliśmy za mało zdecydowani.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się