fbpx
Dominika Kozłowska fot. Grażyna Makara
Dominika Kozłowska fot. Grażyna Makara
Dominika Kozłowska maj 2023

Czy można nie widzieć zła?

Czy nie istnieje pewna miara wrażliwości i empatii, która jest niezależna od kontekstu historycznego i kulturowego? Czy naczelną zasadą każdej religii nie jest unikanie zła?

Artykuł z numeru

Najlepsze miejsce do życia

Czytaj także

Papież Jan Paweł II i Marcial Maciel podczas uroczystości 50-lecia zgromadzenia Legion Chrystusa. Maciel przez dziesięciolecia wykorzystywał seksualnie dzieci, 3 stycznia 1991 r. fot. Maria Dipaola / MCT / Tribune News Service / Getty

Janusz Poniewierski

Usuwanie bielma

W okresie gdy przygotowywaliśmy do druku najnowsze wydanie miesięcznika „Znak”, nie słabła dyskusja na temat postawy Karola Wojtyły jako krakowskiego metropolity w stosunku do księży, którzy dopuszczali się przemocy seksualnej wobec nieletnich. Rzecz nabrała znaczącego kontekstu, kiedy media podchwyciły rozpowszechniane (najprawdopodobniej nie bez udziału chińskich służb) nagranie ze spotkania Dalajlamy z młodymi podopiecznymi indyjskiej fundacji charytatywnej. Jeden z obecnych na spotkaniu chłopców zapytał Dalajlamę, czy może go przytulić. Ten zaprosił chłopca na scenę, a następnie pocałował dziecko w usta i poprosił, by possało mu język. Stąd już tylko krok do wniosku, że nawet tak ceniąca pokój i szacunek religia jak buddyzm nie jest wolna od nadużyć seksualnych i przemocy. A nadmierne przecenianie autorytetu może prowadzić do aprobaty nagannych zachowań ze strony duchowych przewodników. Co dziwne, sytuacja nie tylko nie wzbudziła w uczestnikach wydarzenia oburzenia, ale wręcz została odebrana jako zabawna.

Czytaj także

Usuwanie bielma

Daleka jestem od porównywania gwałtów lub molestowania dokonywanych w ukryciu i otoczonych przymusem milczenia od oburzającego nas gestu wykonanego publicznie. Skłonna jestem do pewnego stopnia uznać wyjaśnienia osób zaznajomionych z realiami azjatyckiej kultury, które podkreślają, że te zachowania nie miały kontekstu seksualnego. Chłopiec zapytał, czy może się przytulić, a został wciągnięty w – jak twierdzą eksperci – „zabawę”, której niekoniecznie się spodziewał. Mimo tych wyjaśnień pozostają we mnie pytania.

Czy nie istnieje pewna miara wrażliwości i empatii, która jest niezależna od kontekstu historycznego i kulturowego? Czy naczelną zasadą każdej religii nie jest unikanie zła?

Czy nie powinniśmy wymagać od przywódców religijnych, aby nie zasłaniali się żadnymi kulturowymi uwarunkowaniami? Te wątpliwości pojawiają się też przy dyskusji o działaniach i zaniechaniach polskiego papieża. Czy Karol Wojtyła zrobił wszystko, co mógł w tamtych sytuacjach, aby uniknąć zła? Zostaję niestety z odpowiedzią negatywną.

Te pytania prowadzą mnie do eseju Robina Dunbara, który publikujemy w dziale Idee. „Większość charyzmatycznych jednostek (…) – pisze brytyjski antropolog i psycholog ewolucyjny, wykładowca Uniwersytetu Oksfordzkiego – dzieli ze sobą dwie powiązane cechy: są przekonane, że posiadają jakąś szczególną zdolność lub powołanie (…) i dysponują pewnym stopniem pewności siebie”. To zestawienie z pozoru niewinnych cech w religijnym kontekście, który sprzyja sakralizowaniu zachowań liderów, sprawia, jak argumentuje Dunbar, że na gruncie religii z większą łatwością wytwarza się kulturowy kontekst do wykorzystywania seksualnego. Jest to spostrzeżenie, które należy poważnie brać pod uwagę w dyskusjach na temat tego, jak organizować wspólnoty religijne i sprawować w nich władzę, aby przeciwdziałać możliwym nadużyciom. To zagadnienie stało się punktem wyjścia niemieckiej drogi synodalnej, której uczestnicy nie bez przeszkód i poważnych ograniczeń próbują wypracować zdrowsze dla Kościoła i jego członków rozwiązania. A u nas jak się rzeczy mają? Niedawno dowiedzieliśmy się o decyzji Marcina Mogielskiego, znanego ze swojego zaangażowania w ujawnianie przestępstw seksualnych popełnianych przez księży. Swoje chrześcijańskie powołanie będzie on realizował już nie w zakonie dominikanów i w Kościele Rzymskokatolickim, lecz w Kościele Ewangelicko-Augsburskim. „Nawet taki wojownik nie dał rady w zmaganiach z kościelnym systemem w wersji rzymskokatolickiej” – celnie podsumował tę sprawę Zbigniew Nosowski.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się