fbpx
Dominika Kozłowska styczeń 2016

Wymazywanie czasu

Pytania o nadejście przyszłości lub o coraz bardziej prawdopodobną długowieczność kolejnych pokoleń – być może już nawet naszych dzieci i wnuków – stawiają nas w samym centrum problematyki złożoności zagadnienia czasu. Czas to także jeden z głównych tematów fizyków i kosmologów – jak dalece nasze intuicje i naukowe rozpoznania różnią się w tej materii, opowiada szerzej w nowym numerze miesięcznika ks. prof. Michał Heller.

Artykuł z numeru

Świat zapomni o czasie

Świat zapomni o czasie

Stawka pytania o przeszłość, utrwalona nie tylko w dobrze znanych przekazach, ale również – jak pisze Michał Pospiszyl – w barwnych opowieściach zapisanych na marginesach historii, jest tak samo wysoka jak kwestia przyszłości. Brak jasnych odpowiedzi sprawia, że przestrzeń naszego sprawstwa – niezbędnego dla życia poczucia wpływu na rzeczywistość, koncentruje się na tym, co się dzieje teraz. Pisze o tym Olga Drenda, wskazując na paradoksy zarządzania czasem i na fakt, że nowoczesna idea slow life ma u swych źródeł logikę efektywnego wykorzystania teraźniejszości – nadania jej treści i sensu.

Temat czasu powraca w dziale Społeczeństwo–Świat. Otwiera go niezwykle poruszający i osobisty głos Navida Kermaniego, niemiecko-irańskiego pisarza, orientalisty i publicysty, laureata prestiżowej Pokojowej Nagrody Księgarzy Niemieckich. Rzeczywistym problemem islamu jest dziś nie tyle jego tradycja, ile raczej całkowite z nią zerwanie – w imię powrotu do domniemanego prawdziwego i ortodoksyjnego prapoczątku. To jednak w istocie projekt polityczny, a nie historyczny. Teologia źródeł staje się dla radykalnych islamistów instrumentem uprawomocnienia przemocy. Ikonoklazm Państwa Islamskiego wzbudził potężną falę oburzenia, ale pewnie głównie z tego powodu, że – o czym pisze Kermani – „nie zdajemy sobie sprawy, iż w Arabii Saudyjskiej nie przetrwał już praktycznie żaden starożytny zabytek. W Mekce wahabici zniszczyli groby i meczety najbliższych krewnych Proroka, a nawet dom jego narodzin”. Prawdziwie radykalna rewolucja to projekt nie tylko nowej przyszłości, ale i nowej przeszłości. Pierwszym krokiem jest wymazanie znanej tradycji.

To pokazuje, że źródłem doświadczenia niepewności jest nie tylko przyszłość (nie znajdujemy odpowiedzi na pytanie, co przyjdzie po przełomie, którego niewątpliwie dziś doświadczamy: pokój czy okrutna wojna, ekologiczna klęska czy harmonijne pojednanie z naturą, nowa cywilizacja czy wieki ciemne), poważne napięcia wywołuje także przeszłość. Brutalne obrazy niszczenia zabytków kultury islamskiej budzą w nas dyskretne wyrzuty sumienia: czy jest możliwe, że i my sami, strażnicy hebrajskich, greckich, chrześcijańskich, rzymskich, a nawet islamskich korzeni naszej cywilizacji, nie umiemy już z nich czerpać? Czyż źródeł naszego kryzysu nie znajdujemy także w zagubieniu sensu historii?

To właśnie pytanie w niepokojący sposób powraca w toczonych obecnie debatach, m.in. tej, którą zapoczątkowała nowa książka Timothy’ego Snydera pt. Czarna ziemia. Snyder sięga do fenomenu Hitlera, ponieważ wierzy, że Holokaust „stanowi wieczny precedens, z którego do tej pory nie wyciągnęliśmy należytych wniosków”. W najnowszym „Znaku” z tezą Snydera polemizuje John Connelly. „Należy wyciągać wnioski z przeszłości – podkreśla Connelly – lecz wymaga to jak najdokładniejszej rekonstrukcji minionych okoliczności”, inaczej łatwo można oddalić się od rzeczywistych zdarzeń.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się