fbpx
Dominika Kozłowska kwiecień 2016

Duma i zawstydzenie

W kwietniu obchodzimy jubileusz chrztu Mieszka, który stawia nas wobec pytań o początek polskiego chrześcijaństwa. Następnie zaś – 30. rocznicę katastrofy w Czarnobylu, która przyczyniła się do upadku Związku Radzieckiego. Obydwa wspomnienia są trudne, choć z zupełnie innych powodów.

Artykuł z numeru

Czarnobyl – eksplozja wolności

Czarnobyl – eksplozja wolności

Ryzyko fałszywej dumy pojawia się wówczas, gdy w wydarzeniu z roku 966 widzimy przede wszystkim wymiar historyczny i polityczny, źródło narodowej tożsamości, siły polskiego państwa i skuteczne narzędzie jego trwania. I mimo że chrzest Mieszka był aktem o znaczeniu politycznym, a dzieje polskiej państwowości są nierozerwalnie związane z katolicyzmem, z perspektywy Kościoła świętowanie jubileuszu powinno stać się okazją powrotu do religijnych, a nie tylko politycznych źródeł. Również politycy, którzy w tym wydarzeniu widzą przede wszystkim akt założycielski wspólnoty narodowej i źródło siły państwowości polskiej, nie powinni przy tej okazji ulegać przekonaniu, że Polacy są narodem katolickim, bo takiego narodu w ogóle nie ma i z definicji być nie może. Katolicki jest Kościół, a nie naród.

Historia 40 – jak umownie się liczy – pokoleń polskich chrześcijan obejmuje wiele niezwykłych świadectw miłości i zrozumienia wobec bliźnich, ale są w niej także i przykłady skrajnej nietolerancji, zła czynionego w imię błędnie rozumianej religii. Świadomość zła, którego dopuszczali się w Polsce katolicy, jest istotnym obszarem naszej pamięci. Dopiero w świetle tej trudnej i traumatycznej historii w dojrzały sposób możemy decydować o tym, które elementy naszej tradycji pragniemy podejmować w przyszłości.

Jubileusz chrztu Polski zaledwie o dwa miesiące poprzedza bardzo trudną rocznicę – pogrom kielecki. Fałszywa duma może rodzić pokusę kultywowania fałszywej pamięci – bagatelizowanie znaczenia tej rocznicy byłoby po części usprawiedliwieniem morderstwa Żydów. Wiara w mord rytualny po raz pierwszy została potępiona w roku 1247 przez papieża Innocentego IV, a jednak przez kolejnych siedem wieków wisiały w Kościołach obrazy przedstawiające mord rytualny, a ambony były miejscem antysemickich wystąpień. Fałszywa duma nie pozwala dostrzec zagrożeń wynikających z powrotu do życia publicznego antysemickich i ksenofobicznych przekonań; znów, mimo ważnych słów i dokumentów również polskich biskupów. Jednoznaczna i zdecydowana postawa ludzi Kościoła także i w tym przypadku może nas ustrzec przed herezją polegającą na zamienianiu religii miłości w „ksenofobiczną religię plemienną” – jak to wciąż powracające zagrożenie nazwał niegdyś na łamach „Znaku” Stefan Wilkanowicz, o czym w dziale Publicystyka wnikliwie pisze Janusz Poniewierski. Księża narodowcy głoszący z Biblią w ręku nienawiść wobec innych i obecność w polskim parlamencie reprezentantów ruchu narodowego przez obóz władzy traktowanych jako siły wzmacniające polskie państwo to także konsekwencja rozumienia chrztu przede wszystkim jako wydarzenia politycznego.

O ile jubileusz roku 966 to doświadczenie powrotu do początków, o tyle przywołana na łamach kwietniowego „Znaku” rocznica katastrofy w Czarnobylu jest wydarzeniem końca: rozpadu ZSRR, schyłku komunizmu, upadku marksistowskiej utopii, która dominować miała nad światem ludzkim, innymi stworzeniami i całą przyrodą.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się