fbpx
Dominika Kozłowska Marzec 2015

Trzeba stać się sobą, aby być z innymi

Hannah Arendt, cytowana w tekście odredakcyjnym otwierającym marcowy temat miesiąca, twierdziła, że to nie człowiek, a ludzie zamieszkują nasz świat. To prawda, lecz to właśnie pojedynczy człowiek, a nie ludzkość w ogóle, może brać odpowiedzialność za kształt międzyludzkich relacji, a zatem również i wspólnot. Mając to na uwadze, chcę wskazać na kilka kontekstów, określających specyfikę polskiego sposobu rozumienia wspólnoty.

Artykuł z numeru

Wspólnota

Wspólnota

Hannah Arendt, cytowana w tekście odredakcyjnym otwierającym marcowy temat miesiąca, twierdziła, że to nie człowiek, a ludzie zamieszkują nasz świat. To prawda, lecz to właśnie pojedynczy człowiek, a nie ludzkość w ogóle, może brać odpowiedzialność za kształt międzyludzkich relacji, a zatem również i wspólnot. Mając to na uwadze, chcę wskazać na kilka kontekstów, określających specyfikę polskiego sposobu rozumienia wspólnoty.

W PRL-u doświadczenie uczestnictwa realizowane było na dwa sposoby: z jednej strony – przez pryzmat przynależności do wspólnoty narodowej, z drugiej – przez pryzmat przynależności do wspólnot alternatywnych, czyli Kościoła, opozycji, niezależnej inteligencji. Wizja alternatywna budowana była w odniesieniu do prawdy: im bardziej ta pierwsza wspólnota opierała się na kłamstwie i przemocy, tym silniej te drugie doświadczane były jako miejsce wolności, prawa do bycia sobą, wzajemności, troski.

W dobie transformacji nie od razu pojawiła się świadomość, że odziedziczone sposoby myślenia o wspólnocie nie przystają do warunków demokratycznych. Bardziej oczywistą sprawą była nieufność wobec instytucji państwa, które są odpowiedzialne za kształtowanie więzi społecznych: a zatem szkół, wyższych uczelni, związków zawodowych, organizacji społecznych. To, co niepubliczne, ma się w Polsce całkiem nieźle, to, co publiczne, a zatem „państwowe”, wciąż jest przedmiotem sporów. Szkoła traktowana jest przez pryzmat PRL-owskich klisz: jako miejsce wsączania w dusze dzieci wrogiej propagandy (religijnej lub genderowej) oraz upowszechniające poglądy niespójne z przekazem domowym. A przecież, co pokazują doświadczenia tych placówek, w których rodzice włączyli się w proces budowania przestrzeni edukacyjnej, państwowe placówki pozostawiają ogromne możliwości dla współdziałania między rodzicami a nauczycielami. Mówi o tym Joanna Koleff-Pracka w wywiadzie publikowanym w marcowym temacie miesiąca.

Kolejną sprawą jest zawłaszczanie pojęcia wspólnoty przez narrację konserwatywną. Wygodnie byłoby uznać, że wszystko, co nie utożsamia się z konserwatywnym porządkiem, przynależy do sfery indywidualizmu. Jednak polska rzeczywistość potransformacyjna jest znacznie bardziej skomplikowana. Indywidualizm, rozumiany jako autonomia osoby, nie musi przeciwstawiać się temu, co wspólne. Wręcz przeciwnie, autonomia jest warunkiem bycia z innymi w sposób wolny (a nie z powodu przymusu, np. ekonomicznego czy obyczajowego).

Jest także i druga strona życia społecznego, na razie posiadająca słabszą reprezentację polityczną. To sfera poszukiwań form wspólnoty, które oparte są na równości, solidarności i wzajemności. Piszą o nich w zasadzie wszyscy autorzy tematu miesiąca: Zygmunt Bauman, Robert Esposito, Tadeusz Sławek. Konkretne formy tak rozumianej wspólnotowości pokazuje natomiast Beata Chomątowska.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się