Chciałam nosić spodnie. Chciałam rzucać nożem. Chciałam wycierać nos w rękaw. Chciałam być chłopcem, bo świat chłopców obiecywał, gwarantował więcej.
Ale chciałam też nosić sukienki. Przestawiać miśki na półce, zamocować na szprychach roweru kolorowe koraliki. Odkrywać różne światy. Dosyć szybko się zorientowałam, że niełatwo przekracza się granicę pomiędzy i raczej nie na życzenie.
W szkole dziewczyny siedziały z dziewczynami, chłopaki z chłopakami. Kiedyś zostałam usadzona z chłopcem, to miała być kara i dla mnie, i dla niego.
WF mieliśmy osobno, niektóre lekcje biologii również, po szkole i na przerwach obserwowaliśmy się z dystansu, a kiedy nasze światy się mieszały, to zawsze trzeba było dodać trochę ironii, trochę roześmianego cynizmu.
Później zaczęły się te diagnozy: „Kobiety są głupsze”. „Kobiety są dziwne” – mówili znajomi mężczyźni. „Nie dogaduję się z babkami”, „Wolę pracować z mężczyznami” – to z kolei powtarzało wiele znajomych kobiet i może nawet sama kilka razy wypowiedziałam podobne słowa, ale melodia tych zdań szybko zaczęła mi się wydawać fałszywa.
„Wie pani, jak to jest, jak same baby pracują?” – usłyszałam, gdy zbierałam dokumentację do reportażu z pewnej fabryki. Było to pytanie kpiące i retoryczne, ale tak, tak się składa, że wiem, pracowałam w żeńskim zespole przez ponad dziesięć lat i na to pytanie mogłabym odpowiedzieć dziesiątkami pozytywnych przykładów.
Ten, kto mi je zadał, chyba nie byłby nimi zainteresowany.
Bo wciąż sporo ludzi sądzi, że świat dziewczyn i kobiet jest gorszy i dziwny, a wygrywają tylko te z nas, które się umieją przedrzeć do męskiego świata i grać na zasadach wyznaczonych przez mężczyzn.
Tyle samo praw.
Tyle samo obowiązków.
Wnieść lodówkę na czwarte, nie oczekiwać otwierania ciężkich drzwi, przebijać szklany sufit głową – oto były miary feminizmu. Piszę „były”, bo dla mnie to bezpowrotnie pożegnane koncepcje, choć wiem, że w wielu środowiskach tego typu argumenty wciąż rezonują.
Ale tak nas życie urabia. Żebyśmy myślały, że musimy grać w męskie gry, nosząc spodnie. Nie podkreślać przypadkiem, że jesteśmy kobietami, że mamy okres, że mamy dzieci. Dostosowywać się, trzymać z facetami, bo to oni kręcą tym światem tak, jak im się podoba.