To tom do czytania zwłaszcza wtedy, gdy świat drży, gdy dookoła czai się niepokój, a wizje lepszego jutra boleśnie zderzają się z rzeczywistością. Oferuje ucieczkę, lecz tylko na chwilę, by nasycić się tym, co najważniejsze, odzyskać równowagę, uchwycić właściwe proporcje i znów powrócić do codzienności.
Autorką wierszy zebranych i przetłumaczonych przez Magdalenę Szkwarek (po raz drugi, poprzedni wybór ukazał się w 2019 r.) jest urugwajska pisarka Cristina Peri Rossi. Warto krótko przywołać biografię, gdyż ta jest dość istotna dla zrozumienia jej pisarstwa. Peri Rossi przyszła na świat w 1941 r. w Montevideo, gdzie spędziła trzy pierwsze dekady życia. W jej wczesnej poezji i prozie ważne były przede wszystkim dwa tematy: miłość lesbijska i sytuacja społeczno-polityczna w kraju – rozpad państwa i narastające zagrożenie autorytarnymi rządami. Początkowo doceniana za swe teksty, w 1971 r. homoerotycznym tomem poezji Evohé wywołała skandal, który doprowadził do utraty pracy i zakazu wymieniania jej nazwiska w mediach. Wojskowy reżim, który przejął władzę w kraju, stopniowo ograniczał działalność wszelkich lewicowych środowisk. Zdecydowała się na emigrację. W 1972 r. trafiła do Hiszpanii, ale ze względu na nieobowiązującą tam konwencję genewską nie otrzymała prawa do azylu. Musiała wyjechać do Paryża. Gdy tylko okazało się to możliwe, wróciła do Hiszpanii, gdzie mieszka i tworzy do dziś. W 2021 r. otrzymała Nagrodę Cervantesa, która bywa nazywa Noblem hiszpańskojęzycznego świata.
Choć ma duży dorobek pisarski, w Polsce poza dwoma wyborami poezji ukazał się tylko niewielki zbiór sześciu opowiadań Popołudnie dinozaura (1983), poprzedzony wstępem jej przyjaciela Julia Cortázara, któremu poświęciła zresztą biograficzną książkę. Pojedyncze teksty pojawiały się w „Literaturze na Świecie”, a jedno z opowiadań zatytułowane Najpiękniejszy tydzień w naszym życiu i opowiadające o romansie narratorki z zamężną kobietą zostało przedrukowane w bardzo dobrym tomie Portret kobiet w opowiadaniach dziesięciu hiszpańskich autorek. To było zresztą moje pierwsze spotkanie z Peri Rossi. W zbiorze sprzed ponad dekady zakreśliłam wtedy zdanie: „Nawet najpiękniejszy tydzień w naszym życiu kończy się niedzielą, którą poprzedza sobota, a wtedy zaczynają się kolejne tygodnie – te, które nie są cudowne i trwają o wiele dłużej”. Szczęście jako stan krótkotrwały i ulotny, lecz jeśli doświadczany, to z całą mocą, bez oglądania się na to, co dookoła. Bo trudna rzeczywistość tak po prostu nie zniknie. Mamy jednak prawo, żeby o niej zapomnieć choć przez chwilę.
W podobnym duchu czytam wiersze zebrane w tomie to, co niezbędne, obejmujące wybór poezji z lat 1971–2023 i skomponowane tak, że można z nich odtworzyć biografię poetki, która stała się uchodźczynią i musiała poszukać dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości. Lekarstwem na smutek i melancholię okazywały się dla niej z jednej strony: miłość, namiętność, przyjemność czerpana z kontaktu z innymi kobietami, z drugiej zaś – kultura, a zwłaszcza literatura. Autorka tworzy, czerpiąc z własnego doświadczenia, o czym opowiada wiersz Ekologia: „Ta książka w całości wykonana jest / ręcznie / z wykorzystaniem surowców wtórnych: / bólu, depresji / miłości zgodnej i bezsensownej”.