fbpx
Ewa Woydyłło
Ewa Woydyłło fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
z Ewą Woydyłło rozmawia Ilona Klimek-Gabryś luty 2023

Wystarczą czas i rozmowa

Odporność psychiczna połączona jest z poczuciem własnej wartości. Z przekonaniem, że jestem właściwą osobą na właściwym miejscu, że trudności, na które natrafiam, nie są skierowane przeciwko mnie, ale stanowią po prostu naturalną część życia.

Artykuł z numeru

Jak wzmacniać odporność psychiczną

Czytaj także

Emilia Dłużeniewska

Emilia Dłużewska

Jak płakać w miejscach publicznych

Katastrofa klimatyczna, wojna w Ukrainie, inflacja, a także mnóstwo prywatnych trudności, z którymi w mniejszym lub większym stopniu boryka się każdy z nas. Co decyduje o tym, w jaki sposób radzimy sobie z wyzwaniami codzienności?

Powiedziałabym najkrócej, że kluczową rolę odgrywa w tym kontekście nasza odporność psychiczna. Stanowi ona połączenie wielu czynników. Z jednej strony to sprawy bardzo indywidualne, czyli kwestie neurofizjologiczne, biologiczne, zdrowotne. Z drugiej – mamy do czynienia z wpływem środowiska, czyli warunkami życia danej osoby.

Nie chodzi jedynie o to, że ktoś potrafi radzić sobie ze stresem, ani o to, że nie ma zaburzeń snu, nawet gdy trapią go różnorakie zmartwienia. Kluczowa okazuje się nie tylko siła przetrwania, ale też to, co się dzieje w konkretnym życiu.

Mogłaby Pani omówić to na przykładzie?

Odporność psychiczna to indywidualna zdolność do poradzenia sobie ze stresem, którym jest np. żegnanie bliskiej umierającej osoby, rozwód lub utrata pracy. Są osoby, które przyjmują wyzwania w sposób odważny, rokujący poradzenie sobie, a są też takie, które się załamują. Można powiedzieć, że te drugie nie godzą się z rzeczywistością, nie chcą jej zaakceptować.

Im bardziej coś uważamy za nienależną krzywdę, tym trudniej nam będzie.

Ostatnio miałam np. do czynienia z kilkoma osobami, które żegnały swoich rodziców już po przekroczeniu przez nich wieku osiemdziesięciu paru lat. A mimo to, przychodząc po pomoc, mówiły: „Nie radzę sobie z tym, nie sypiam, właściwie nie wychodzę z cmentarza. Dla mnie to jest klęska, tragedia”. Próbując dotknąć realiów, można by zadać tym pacjentom pytanie: „A czego można było spodziewać? Że tata będzie żył jeszcze rok czy 20 lat?”.

Skąd była w tych osobach tak duża niezgoda na odchodzenie bliskich, którzy dożyli przecież pięknego wieku?

Można powiedzieć o tym w obrazowy sposób: każdy z nas ma w sobie – już Freud tak to zdefiniował – superego, ego i id. Id we współczesnym, dość zresztą popularnym psychologicznym języku to jest dziecko w nas. To ta część osobowości, która pozwala sobie na nieliczenie się z realiami. Chcę się bawić, więc zapominam o wszystkim. Z czymś się nie zgadzam, zatem się buntuję.

Na przykład w czasie pandemii nie powinno być miejsca na bunt. Mieliśmy do czynienia z faktami, wiadomo było, że szukamy środków zapobiegania masowej infekcji, przeto wprowadzono ograniczenia. Tymczasem dla niektórych one były nie do przyjęcia. Wszyscy psychoterapeuci zostali wtedy oblężeni prośbami o wsparcie i wytłumaczenie, co zrobić, żeby wytrzymać w domu.

Tymczasem osoba odporna psychicznie prezentowałaby raczej przeciwną reakcję, mówiąc: „Nic mnie nie boli, mam co jeść, mogę wyskoczyć do sklepu, wszyscy bliscy siedzą zdrowi w domu, nawet fajnie, bo rzadko się widujemy, a teraz mamy się na co dzień”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się