Jego nowa książka to ćwiczenie z wyostrzania wzroku na przyrodę w najbliższym, jego przypadku warszawskim, otoczeniu. Zarówno na ptaki, m.in. takie jak wytrwale podróżująca do Afryki białorzytka czy dokarmiana nielegalnie w więzieniu na Grochowie modraszka, ssaki, np. rejestrowane w fotopułapkach leniące się dziki, współdzielące duże nory borsuki i lisy, grzyby (drapieżną opieńkę) i wreszcie rośliny: dzielne i dzikie, ponad wszystko kochające życie. Niech za przykład posłuży tu „biegaczka stepowa” – pieprzyca, która czepia się innych roślin i przedmiotów, gubiąc nasiona.
Łubieński patrzy na przyrodę z pokorą, mając w pamięci, że początki Warszawy sięgają XIV w., tymczasem przyroda była tu znacznie wcześniej. Badania pokazują, że już ponad 100 tys. lat temu na obecnej Woli żyły brzozy, rokitniki, jałowce. Rośliny pojawiły się długo przed człowiekiem, poradzą sobie bez nas, jak to czynią chociażby na terenach ruderalnych.
Pokorze towarzyszy ciekawość, która sprawia, że obserwator czasem robi o jeden krok za dużo, np. zaglądając do gniazda świstunki. Takie drobne gesty wprowadzają ton detektywistycznego napięcia. Jest też w książce miejsce na nutę pożegnalnego smutku, gdy Łubieński opowiada o ostatnich spacerach z psem Fuksem. Te wędrówki są stopniowym żegnaniem się z odchodzącym przyjacielem, lecz uczą też, jak rozglądać się wokół siebie, jeszcze bliżej i bliżej.
Stanisław Łubieński Drugie życie Czarnego Kota Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025, s. 312