
Fot. Michał Łuczak

Islandzcy pasterze, 2010 r. Po ciężkiej pracy i spędzeniu owiec szansę na wytchnienie daje kąpiel w balii – zasilanej wodą z ciepłych źródeł. Fot. Michał Łuczak
Islandzki termin einangrun zawiera w sobie dwie składowe. Pierwsza to słowo ein, czyli „jeden”, a druga – angrun – oznacza „smutek” bądź „żal” i jest powiązana z takimi pojęciami jak likeangurværð (melancholia) czy angur (smutek). Innymi słowy einangrun oznacza smutek bądź żal wynikający z bycia samemu. W innych językach słowa o podobnym znaczeniu zbudowane są nieco inaczej. Jednakże w większości europejskich języków istnieje pojęcie pochodzące od łac. isola (wyspa) – takie jak „izolacja”. „Izolacja” oznacza w pewnym sensie bycie wyspą wśród innych ludzi.
Islandia na zdjęciach Michała Łuczaka jawi się jako kraina osób wytrwałych, pełnych uporu i hartu ducha, ale także żyjących w odosobnieniu od innych. Na wielu fotografiach nie ma żadnych postaci, a jedynie ślady ich obecności: domostwa, drogi, słupy telefoniczne. Człowiek i technika, którą tworzy, wydają się bezradni wobec potęgi przyrody: monumentalnych wzniesień i zimnego, północnego morza. Surowe, czarno-białe zdjęcia, często rozmyte, tchną samotnością i melancholią.
Łuczak po raz pierwszy odwiedził Islandię w 2010 r. w ramach projektu „IS (not)” kolektywu fotograficznego Sputnik Polska. Była to wyprawa pięciu polskich fotografów w towarzystwie pięciu islandzkich pisarzy i poetek (Łuczakowi towarzyszył Hermann Stefánsson). W 2024 r. fotograf powrócił na wyspę, razem ze swoimi dwoma synami. W rozmowie ze „Znakiem” podkreśla, że na przestrzeni tych lat Islandia się zmieniła – przede wszystkim rozwinął się ruch turystyczny. Choć wciąż można znaleźć wiele bezludnych miejsc, to przy największych atrakcjach zaroiło się od przybyszy.

Prom na Ísafjörður (po prawej stronie) oraz zabudowania w zachodniej i północnej części kraju (po lewej stronie), 2024 r. Na niektórych zdjęciach Łuczaka wydaje się, że ludzkość zniknęła, a świadectwem jej dawnego istnienia są nieliczne pozostawione artefakty. Fot. Michał Łuczak
