fbpx
Kai Bumann
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Redakcja

Cisza to najpiękniejsza muzyka. Zmarł Kai Bumann

2 czerwca na ranem zmarł nagle Kai Bumann dyrygent i wykładowca. Miał 61 lat.

Czytaj także

Janina Ochojska

z Janiną Ochojską-Okońską rozmawia Kai Bumann

Każdy chce żyć w lepszym świecie

Był przyjacielem Polski i Polaków – to z naszymi scenami związał swoją karierę w latach 90. XX w., choć stale był obecny także na europejskich – głównie w Niemczech i w Szwajcarii. Wykształcony w berlińskiej Hochschule der Künste, w 1994 r. zdobył II nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Dyrygenckim w Genewie. Współpracował m.in. z Polską Filharmonią Bałtycką w Gdańsku, Warszawską Operą Kameralną, był także dyrektorem artystycznym Opery Krakowskiej, w latach 2015–2020 był szefem artystycznym Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Jednocześnie Kai Bumann dzielił się swym doświadczeniem jako profesor Akademii Muzycznej w Gdańsku – pół roku temu otrzymał belwederski tytuł profesora sztuki. Był zawsze w drodze: w samolocie do Zurychu, w pociągu do Gdańska, w aucie do Łopusznej.

Mawiał często, że cisza to najpiękniejsza muzyka – dlatego schronienia szukał w cichej gorczańskiej wsi Łopuszna, mieszkał niedaleko słynnej tischnerówki. Zresztą przed laty i u ks. Józefa Tischnera często szukał porad. Później zawsze pilnował, by odwiedzić jego grób, a w Gdańsku organizował Dni Tischnerowskie.

Był wielkim miłośnikiem polskiej kultury i sztuki. Język polski opanował do tego stopnia, że czytywał polskich poetów. Śledził życie intelektualne nad Wisłą i bronił go przed oskarżeniami o prowincjonalność. Nieraz Bumann stawiał nasze debaty publiczne wyżej od tych toczonych w ojczyźnie Goethego. Pasjonowały go dyskusje na temat polsko-niemieckiej historii. Martwił się wzrostem populizmu w Polsce i w Niemczech. Jego dom w Łopusznej w ostatnich tygodniach był azylem dla ukraińskich uchodźców.

W swym łopuszańskim domu zgromadził olbrzymią bibliotekę polskiej literatury – zawstydziłby nią niejednego polskiego inteligenta. Miesięcznik „Znak”, „Tygodnik Powszechny” i gdański „Przegląd Polityczny” – to były jego ulubione pisma, zawsze obecne na stoliku.

Uwielbiał twórczość Adam Zagajewskiego – jego niedawną śmierć przeżył niezwykle boleśnie. Wspierał bez rozgłosu wiele przedsięwzięć kulturalnych w naszym kraju.

Ci, którzy go znali, wiedzą jak ciepłym i życzliwym był człowiekiem.

Oprac. ABrz

Przypominamy rozmowę Kaia Bumanna z Janiną Ochojską-Okońską opublikowaną w 2010 r. w miesięczniku ZNAK.