fbpx
źródło: Unsplash
Redakcja

Redakcja miesięcznika poleca idealne lektury na wakacje

Lato kochamy bezbrzeżnie. Nie tylko ze względu na to, że wreszcie można wyruszyć w mikro lub makropodróż, by w sposób najpełniejszy doświadczyć zachwytu krajobrazem. Redakcja miesięcznika „Znak” równie chętnie co wędruje, śpi lub bezdurnie wyleguje się w cieniu z lekturą w ręku. Nieważne, co robicie w wakacje, warto zabrać ze sobą dobrą książkę – najlepiej taką, z którą lato przeżywa się jeszcze intensywniej. Przedstawiamy subiektywny wybór lektur idealnych na ten czas.

Czytaj także

Redakcja

Lektury na czas niepokoju

Ewelina Śliwa poleca:

Wit Szostak, Cudze słowa, Wydawnictwo Powergraph, Warszawa 2020, s.280

Primo: piekielnie wciągająca powieść. Secondo: Kraków i jego studenckie uroki. Terzo: południowe menu i namysł nad mitem śródziemnomorza. W Cudzych słowach portret zmarłego Benedykta kreśli siedem postaci: ojciec, przyjaciel z dzieciństwa, profesor, wpatrzony w niego uczeń, ukochana, pierwsza miłość i kolega z lat studenckich. Ich głosy składają się na niejednoznaczny obraz człowieka-legendy: myśliciela, enigmatycznego geniusza, wybitnego kucharza i mężczyzny, który swoją aurą przyćmiewał wszystkich wokół. Czy taki był naprawdę?

Cudze słowa to opowieść o bliskości, rozczarowaniu i pustce. Szostak nie byłby też sobą, gdyby w tej historii pominął rozważania o języku, który skazuje nas na nieprecyzyjność i niespełnienie. Człowiek jest summą wielu cudzych słów, a poszukiwanie własnego głosu to proces wpisany w nasze życie.

Na koniec zostawię Was z jednym z moich ulubionych cytatów z tej książki: „Nie można pisać jak Flaubert, Mann czy Dostojewski, ale można podać makaron, jak przyrządzano sto lat temu”.

 

Edyta Zielińska poleca:

Charlotte Gordon, Buntowniczki. Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley, tłum. Paulina Surniak, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019, s. 686

Jeśli „cnoty niewieście” to wyłącznie takie, o których pisze Charlotte Gordon w swojej rewelacyjnej, podwójnej biografii matki i córki – Mary Wollstonecraft oraz Mary Shelley – kobiet nieposkromionych i niezależnych, bezwstydnie stawiających czoła patriarchatowi, nieprzeciętnie utalentowanych, namiętnych i głęboko współodczuwających. Pierwsza swoim Wołaniem o prawa kobiety położyła podwaliny pod całą teorię feminizmu. Druga onieśmielającym talentem, który objawił się w słynnym Frankesteinie, zachwyciła największych twórców epoki, w tym Lorda Byrona. I choć to biografia bohaterek żyjących w XVIII i XIX w., jest nad wyraz aktualna. Bo dyskusje przetaczające się przez brytyjską prasę po premierze Wołań o prawa kobiety (czyli 230 lat temu) niepokojąco przypominają głosy, które dzisiaj próbują uciszyć kobiety dopominające się jedynie o równe traktowanie. Mary Shelley nieustannie mierzyła się z próbami podważania jej talentu – autorstwo Frankesteina przypisywano jej mężowi Percy’emu. Buntowniczki nie są jednak wyłącznie portretami niezwykłych kobiet. To trzymająca w napięciu ekspedycja przez dwie burzliwe epoki w dziejach Europy: od georgiańskiego Londynu, przez pogrążony w rewolucji Paryż, dżdżystą Szwajcarię, Niemcy aż po skąpane w słońcu Włochy – Rzym, Florencję, Neapol i Ligurię. Jednak przede wszystkim to opowieść o odwadze, autentycznej sile kobiet i istocie kobiecego buntu.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się