fbpx
fot. Bartek Sadowski
Anna Mateja czerwiec 2022

Śpiew na ból

„Jak się tworzyło?” – pyta zaczepnie Katarzyna Turek pacjentkę chorą na schizofrenię. Para oczu podnosi się znad kartki ze słowami układanej piosenki i patrzy ze skupieniem w twarz młodej kobiety. „Najważniejsze było dla mnie to, że przez chwilę nie słyszałam tych głosów, które ciągle do mnie mówią”.

Artykuł z numeru

Moje duchowe miejsce

Czytaj także

Anna Mateja

Nie planowałam rewolucji

Słysząc dźwięki ragtime’u wydobywające się ze świetlicowego pianina, zajrzały do sali nawet siostry zakonne. Grał Maciej Kierył, anestezjolog ze szpitala w Międzylesiu, sąsiadującego z ośrodkiem opiekuńczym dla dzieci z  upośledzeniem intelektualnym. Siostry wezwały lekarza do krztuszącego się dziecka. Po udzieleniu pomocy, nie chcąc bezczynnie spędzać czasu na obserwacji pacjenta, obowiązkowej po medycznej interwencji, zaczął grać. Dzieci pojawiły się momentalnie. Tańczyły, śpiewały do samodzielnie ułożonych słów, nuciły, krzyczały do rytmu. Przy jazzowych kawałkach nawet te spośród nich, które słyszały źle albo bardzo słabo, były już na pełnym śpiewaczym rozruchu. Stawały blisko pudła rezonansowego instrumentu, a odbierany ciałem rytm pozwalał im włączyć się do zabawy.

Był rok 1970. Sytuacja, która pozwoliła lekarzowi i jego słuchaczom poznać terapeutyczną moc muzyki, wytworzyła się spontanicznie. Po doświadczeniu w domu pomocy doktor eksperymentalnie zaczął włączać muzykę podczas operacji.

„Wciąż korzysta z kaset” – zauważyła z podziwem dr Katarzyna Turek w styczniu 2022 r., uczestnicząc w prowadzonym przez Macieja Kieryła, jednego z pionierów polskiej muzykoterapii, treningu mobilnej rekreacji muzycznej. Technika bazuje na naszym rytmie biologicznym – oddechu i miarowej akcji serca – oraz codziennych zachowaniach, ale całość stymulowana jest serią ćwiczeń: ruchowych, rytmicznych i oddechowych, wykonywanych przy dźwiękach odpowiednio dobranej muzyki. Partie techniki mogą zamieniać się miejscami albo wypadać, tak by dostosować ją do psychofizycznych predyspozycji grupy. Niezmienne pozostają dwa etapy: pierwszy, kiedy uczestnicy mówią kilka słów o sobie, i ostatni, podczas którego rozmawiają o tym, co czuli podczas kolejnych ćwiczeń.

„Robię tak samo” – opowiada dr Turek, wracając myślą do kaset zauważonych podczas treningu. Nie mówi seniorom na zajęciach prowadzonych w Centrum Spotkań, istniejącym przy Dziennym Domu Pomocy przy ul. Ciepłej we Wrocławiu: „Znajdźcie ten fragment w telefonie, podaję tytuł…”. Palce niektórych nerwowo biegałyby po szybce aparatu, zawieszając się co jakiś czas w powietrzu niepewne, co zrobić dalej. Pacjentów z uniwersyteckiej kliniki psychiatrii w trudniejszej fazie choroby, kiedy zażywają silne leki, też przecież nie poprosiłaby o zgranie muzyki z internetu. Z płytą czy kasetą jest inaczej – staroświeckie nośniki dają się użyć tu i teraz. Wystarczy przynieść stary odtwarzacz płyt albo niezawodnego grundiga.

„Praktyk musi być sprytny” – zapewnia muzykoterapeutka, która od lat łączy praktykę z dydaktyką, bo ta pierwsza wymusza bycie na bieżąco z nowymi technikami pracy, a druga, przez różnorodność tematów, pozwala jej nie wypalić się zawodowo. Publikacje naukowe 38-latki, która jest oboistką i wykładowczynią w Zakładzie Muzykoterapii Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, dotyczą więc możliwości wykorzystania technik muzykoterapeutycznych w tak różnych dziedzinach, jak: onkologia dziecięca, psychiatria i choroby neurodegeneracyjne, terapia seniorów czy prowadzenie kobiet w ciąży.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się