fbpx
fot. Jędrzej Kogut / dzięki uprzejmości UJ
z Bogdanem de Barbaro, Barbarą Chyrowicz SSpS, Markiem Krawczykiem i Piotrem Grzegorzem Nowakiem rozmawia Anna Mateja, Wojciech Bonowicz listopad 2019

Transplantacje. Czy jest się czego bać?

Czas zmienić nasze podejście do przeszczepiania narządów. Nie musimy traktować dawców pośmiertnych jak herosów, dokonujących nadludzkich czynów. Wręcz przeciwnie: jest to forma pomocy, której nie wypada odmówić.

Artykuł z numeru

Harari. Czy możemy mu zaufać?

Harari. Czy możemy mu zaufać?

Anna Mateja: Zadam na początek pytania, które mogą wydać się banalne jak na dyskusję z cyklu „Jaskinia filozofów”. Wynikają one jednak z mojego doświadczenia dziennikarskiego – rozmawiałam bowiem zarówno z transplantologami, jak potencjalnymi dawcami bądź biorcami. Osoby z tej drugiej grupy często się zastanawiają: czy na pewno lekarze wiedzą, co robią? Czy nie popełniają błędów? Proszę Pana Profesora o przypomnienie warunków, wykluczających możliwość pomyłki przy orzekaniu śmierci osoby, od której mają być pobrane narządy do przeszczepień.

Marek Krawczyk: Regulacje są jednoznaczne. Istnieje obowiązek dwukrotnego potwierdzenia śmierci mózgu przez komisję złożoną z neurochirurga bądź neurologa oraz anestezjologa. Aby wykluczyć zaangażowanie lekarzy transplantologów prowadzących chorych oczekujących na przeszczepienie, które mogłoby wpłynąć na podejmowaną decyzję, do tej komisji nie mogą należeć transplantolodzy.

W 1996 r. powstał Poltransplant – instytucja, której zadaniem jest organizowanie w Polsce działań związanych z przeszczepianiem tkanek i narządów. W szpitalach pracują odpowiednio przygotowani koordynatorzy, którzy po stwierdzeniu przez zespół lekarski śmierci mózgu informują Poltransplant, że w danej jednostce znajduje się zmarły człowiek, od którego można pobrać narządy.

AM: Innymi słowy: od żywych nie pobierają. Kto jeszcze nie wypełnił deklaracji o zgodzie na pobranie narządów, powinien to zrobić i nosić ją w portfelu.

MK: W Polsce istnieje zasada zgody domniemanej. Jeśli ktoś nie zgłosił do Poltransplantu deklaracji, że w razie nagłej śmierci nie zgadza się na pobranie narządów do transplantacji, to zakłada się jego zgodę na takie działanie. Gdy koordynator zgłasza śmierć pacjenta, jest to pierwsza rzecz, którą się sprawdza. Czym innym jest natomiast zgoda wprost: każdy może wypełnić w Poltransplancie deklarację, że jego narządy po śmierci mogą być wykorzystane do ratowania życia chorego człowieka.

Mimo zasady zgody domniemanej lekarze zawsze rozmawiają z rodziną zmarłego. Informują najbliższych, że doszło do nieodwracalnego uszkodzenia mózgu oraz o możliwości pobrania narządów do przeszczepień. Zadawane jest też pytanie, czy zmarły nie zadeklarował w jakiejś rozmowie braku zgody na oddanie narządów. Jeśli taka relacja zostanie przedstawiona, odstępuje się od pobrania. Podobnie zresztą – mimo zasady zgody domniemanej – w sytuacji sprzeciwu samej rodziny.

AM: Czyli zdanie rodziny bierze się pod uwagę, niezależnie od woli samego zmarłego.

Piotr Grzegorz Nowak: Z perspektywy etycznej z transplantacjami związane są dwie frapujące kwestie. Po pierwsze: od kogo można pobrać narządy? Czy tylko od tych, którzy się na to zgadzają, czy może od wszystkich, którzy się nie sprzeciwiają? Jak mówił prof. Krawczyk, w Polsce obowiązuje zasada zgody domniemanej – ewentualną odmowę oddania narządów można wyrazić albo pisemnie, albo w obecności dwóch świadków. Stąd potrzeba, żeby koordynator transplantologiczny porozmawiał z rodziną o ewentualnym sprzeciwie zmarłego. Osoby, które szkolą koordynatorów, podkreślają, że w rozmowie z rodziną należy pytać właśnie o wolę zmarłego, czy ten kiedykolwiek sprzeciwił się ewentualnemu pobraniu narządów, a nie o zgodę samej rodziny na taki krok. Sądzę, że jest to słuszne rozwiązanie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się