Anna Mateja: Prof. Karol Myśliwiec, wybitny archeolog, który od lat z sukcesem odkrywa w piaskach Sahary zabytki cywilizacji starożytnego Egiptu, zapewnia, że nauka rozpoczyna się od szalonej idei. Albo od postawienia pytania, o którym się mówi „głupie”, bo podważa ustalone reguły czy posiadaną wiedzę. Co Pana zaprowadziło do Indian Pueblo, zamieszkujących dzisiaj południowy zachód Stanów Zjednoczonych?
Radosław Palonka: Westerny i książki przygodowe Alfreda Szklarskiego. Uznałem jednak, że nie będzie mi dane prowadzić badań archeologicznych w Ameryce Północnej, bo na polskich uczelniach archeologia pozaeuropejska jest skupiona głównie na basenie Morza Śródziemnego i Bliskim Wschodzie. Uznałem więc zainteresowania za młodzieńczą fascynację, która za chwilę mi przejdzie, i rozpocząłem studia na Politechnice Krakowskiej. Dwa lata później, choć nie miałem problemu z naukami ścisłymi, byłem pewien, że to historia pociąga mnie bardziej, i złożyłem papiery na archeologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Byłem już po wyborze specjalizacji na drugim roku (miałem się zajmować starożytnym Egiptem), kiedy usłyszałem, że kolega z piątego roku pisze pracę magisterską o kulturze Majów. (Był to Jarek Źrałka, dziś uznany w świecie specjalista). „Skoro on może?…” – pomyślałem i zacząłem wysyłać listy do archeologów w USA, prosząc o możliwość uczestniczenia w wykopaliskach. Z 20 pozytywnie odpowiedziało mi dwóch. Ponieważ nie miałem pieniędzy, na spotkanie z jednym z nich pojechałem autostopem do Getyngi, gdzie uczestniczył w konferencji.
Zaimponowało mu to?
I to jak. Zaprosił mnie na wykopaliska, a jego uniwersytet pokrył część kosztów związanych z moim pobytem. W ciągu kolejnych kilkunastu lat badań prowadzonych w USA nieraz się przekonałem, jak Amerykanie cenią ludzi z pomysłami. Nie ma dla nich znaczenia fakt, że jest się spoza ich uczelni czy kraju. Wspierają w realizowaniu aspiracji, zarówno angażując w prace terenowe, jak pomagając w zdobywaniu funduszy na własne badania. Kiedy w trakcie studiów doktoranckich pojechałem do profesora, który jest ekspertem od kultury Pueblo, ten wyjechał po mnie na lotnisko, mimo że leżało 60 km od jego domu. Byłem zaskoczony, on traktował taką pomoc jako oczywistą. Życzyłbym sobie, żeby w Polsce tego rodzaju praktyki były bardziej powszechne.
Do Indian Pueblo dotarł Pan dopiero w 2005 r. Wcześniej były wykopaliska prowadzone w stanie Illinois, gdzie Indianie z kultury Missisipi tworzyli jedno z największych skupisk ludności prekolumbijskiej w Ameryce Północnej.
Każde takie skupisko w XII–XIII w. liczyło od 30 do 45 tys. ludzi. Były to więc prawdopodobnie pierwsze miasta na kontynencie amerykańskim. Mieszkańcy wznosili kopce ziemne wysokości 20–30 m, coś na wzór piramid mezoamerykańskich, na których budowali świątynie i domostwa dla elity. Ta wielka kultura dotrwała do naszych czasów jedynie w postaci stanowisk archeologicznych i nielicznych źródeł pisanych z czasów pierwszej kolonizacji.