fbpx
z Elżbietą Adamiak rozmawia Anna Mateja lipiec-sierpień 2015

Bez męskiego pośrednictwa

Nie istnieją żadne kanoniczne przeszkody, byśmy oglądali przy ołtarzu ministrantki i szafarki, a jak jest w rzeczywistości? Już na poziomie parafii muszą dochodzić do głosu obie płcie, unikając stereotypowego podziału ról, który przewiduje, że panowie są od tworzenia rady parafialnej, a panie od działalności charytatywnej.

Artykuł z numeru

Kiedy nadejdzie przyszłość

Kiedy nadejdzie przyszłość

Chciałabym dociec w rozmowie z Panią, czy na sposób przeżywania wiary wpływa nasza płeć. A może, śladem nieuświadomionych przez samą siebie uprzedzeń, poddaję się myśleniu szowinistycznemu, bo religijność może być albo głęboko przeżywana, albo płytka, intelektualna lub emocjonalna, a nie męska czy kobieca?

Płeć ma znaczenie. Co prawda, z samej istoty bycia kobietą nie wynika, że ta religijność będzie inna niż mężczyzny, ale kategoria płci musi być brana pod uwagę, jeśli zależy nam na wiarygodnym opisie ludzkiej religijności. Role społeczne przypisywane kobietom i mężczyznom, odmienność ludzkich doświadczeń, które stają się naszym udziałem, znajdują odbicie także w formie, jaką przyjmuje nasza wiara i jej praktykowanie.

Jeśli skupimy się wyłącznie na religijności katoliczek, nie możemy zapominać o ważnym argumencie teologicznym, który przemawia za tym, że pytanie o płeć religijności jest uzasadnione. Otóż w Kościele rzymskokatolickim niektóre urzędy mogą być obsadzane wyłącznie mężczyznami, co oznacza, że pewne formy wyrażania religijności są zarezerwowane tylko dla nich. Ta jednostronność ma swoje konsekwencje, np. w utrwalaniu myślenia, że każdej z płci przydzielono w Kościele odmienne funkcje i zadania. Rzecz jasna, nie wszyscy mężczyźni sprawują w Kościele urzędy, ale otwartość pewnych funkcji tylko na nich ma podstawy teologiczne w myśleniu o obu płciach.

Edyta Stein, którą Pani cytuje w tekście Pytania kobiet opublikowanym w „L’Osservatore Romano” we wrześniu 2014 r., pytała: „Czym jest kobieta? Czy istnieje istota kobiety, istota kobiecości?”. Na użytek tej rozmowy zapytałabym: na czym się zasadza i jaka jest kobieca religijność? Może nawet trzeba o to pytać, jeżeli wspomniana przed momentem teologia Kościoła katolickiego wyklucza kobiety z możliwości pełnienia pewnych funkcji, chociażby kapłańskich.

Możemy mówić o charakterystycznych cechach religijności katoliczek, ale wpierw zrobiłabym zastrzeżenie, że jest to kategoria opisowa, a wyliczenie jej cech charakterystycznych nie wyklucza zajścia zmian w kobiecej religijności. Poza tym: nie wszystkie kobiety muszą przeżywać swoją religijność w sposób, jaki się przyjęło nazywać „kobiecym”. Nie można też zakładać, że myślenie bądź zachowania spotykane najczęściej wśród kobiet są zarezerwowane tylko dla nich i mężczyzna nie może przeżywać swojej religijności w taki sposób. Ten opis należy traktować jako afirmatywny, otwierający, a nie kategoryczny i przez to wykluczający.

Pierwsza cecha, która zwraca moją uwagę, gdy przyglądam się tradycji kobiecej religijności katolickiej, to poszukiwanie nieoficjalnych dróg jej wyrażania. Mówiąc bardziej pozytywnie: kobieca religijność jest nastawiona na nawiązywanie kontaktu. Odnosi się to do Boga, ale też do tych form duchowości, które zbudowane są właśnie na relacyjności. Ma to tym większe znaczenie, że w najbardziej istotnym religijnie wydarzeniu – sprawowaniu Eucharystii – kobiety uczestniczą w sposób zapośredniczony. Także sakrament pokuty i pojednania, niezwykle ważny w rozwoju osobistej religijności, jest kobietom dostępny wyłącznie przez męskie pośrednictwo. Skoro kobiety nie mogły stanąć przy ołtarzu jako kapłanki ani usiąść w konfesjonałach jako spowiedniczki, musiały znaleźć inne sposoby nawiązywania bezpośredniego kontaktu z Bogiem. Jednym z nich jest rozwój pobożności niesformalizowanej, otwartej właśnie na tego rodzaju poszukiwania.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się