fbpx
Hanna Pasterny fot. Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.pl
Hanna Pasterny fot. Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.pl
Anna Mateja listopad 2022

Mówię: „Sprawdzam”

Pytania, które Hanna Pasterny przygotowała na spotkanie z prokuratorem, zajęły jej kilka kartek. Do plecaka włożyła laptop. Zmierzając na spotkanie, ostrożnie stawiała kroki na kolejnych stopniach, dla pewności szukając ręką poręczy.

Artykuł z numeru

Odczarowanie Jezusa

Czytaj także

Anna Mateja

Chwast budzi opór

Przed wejściem do gabinetu pomyślała jeszcze raz: „Muszę złożyć zeznania, ale przychodzę tutaj jako partner, nie podsądny. Partner społeczny, który ma opowiedzieć o życiu osoby chorej psychicznie”. Czyli o życiu Agnieszki – młodej kobiety, której Hanna pomagała jako konsultantka ds. osób niepełnosprawnych w Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku. Rejestrowała do lekarza. Interesowała się, czy wychodzi z domu, czy zażywa leki. Kiedyś Agnieszka wspomniała, że ma myśli samobójcze… Do kogoś napisała SMS, że nie jadła od kilku dni.

„Wpadnę do ciebie, zrobimy razem zakupy” – Hanna od razu wykonała telefon.

„Nie muszę jeść, przecież jestem aniołem” – usłyszała znany głos po drugiej stronie.

Potem Agnieszka przestała odbierać telefony. Od miesiąca nikomu nie otworzyła drzwi, odcięła się od rodziny. Co takiego jeszcze się wydarzyło, że prokuratura wszczęła postępowanie o jej ubezwłasnowolnienie – w czym zeznania Hanny miały pomóc – tego już nie wiedziała. Od momentu otrzymania wezwania do złożenia zeznań w tej sprawie zadawała sobie jedno pytanie: „Dlaczego żeby człowiekowi pomóc, muszę być wobec niego nielojalna?”. Ostatecznie utworzyła nowy plik w komputerze i zaczęła zapisywać pytania do rozmowy z prokuratorem.

Przesłuchanie trwało już kilka kwadransów, kiedy Hanna zdobyła się na odwagę, by zaproponować prokuratorowi zmianę tematu: „Wyliczamy wyłącznie słabe strony tej kobiety. Dlaczego nie mówimy o tym, co ją broni i każe się zastanowić, czy ubezwłasnowolnienie to jedyne, co można zrobić? Pomówmy o jej mocnych stronach”.

Tego się nie robi” – usłyszała.

„Ale bez tego nie ma pan pełnego obrazu sytuacji” – odpowiedziała i zaczęła wyliczać: Agnieszka jest otwarta, cierpliwa, ma zdolności organizacyjne, pomaga innym. Można ją zachęcić, by ustanowiła pełnomocnika, który pomoże jej w prowadzeniu spraw. A może rozważyć wystąpienie do sądu rodzinnego o ustanowienie kuratora?

Wsparcie należy dostosować do deficytów – zakończyła, a potem wzięła wdech i wyrecytowała: – W innych krajach instytucję ubezwłasnowolnienia zastępuje się wspieranym podejmowaniem decyzji. Takie rozwiązanie nie odbiera godności i pozwala chorej czy niepełnosprawnej osobie zachować kontrolę nad swoim życiem”.

„Racja, tyle że w Polsce nie mamy przepisów, które by mi na to pozwoliły” – powtórzył pojednawczo prokurator, podając Hannie białą laskę i pomagając jej zebrać rozłożone na jego biurku, zapisane brajlem kartki.

Tak łatwo, tak trudno

– Jak czułyby się osoby pełnosprawne, gdyby w ich ocenie brano pod uwagę tylko to, czego nie potrafią i nigdy się nie nauczą? Miałyby poczucie krzywdy, niedocenienia, niesprawiedliwego traktowania. Tymczasem tak właśnie wiele osób patrzy na niepełnosprawnych. Jakbyśmy nie mieli płci, wykształcenia, kompetencji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się