fbpx
Mateusz Burzyk grudzień 2020

Nikaj

XX-wieczne dzieje Śląska stanowią w książce Rokity tło dla opowieści o losach jego rodziny. Albo odwrotnie: bardziej prywatne wątki pozwalają ukazać doniosłość historycznych przemian, przecinających życie konkretnych bohaterów i ich bliskich.

Artykuł z numeru

Szczęście – to skomplikowane

Czytaj także

Ilona Klimek-Gabryś

Zadeptane połoniny

Autor mówi o podziałach przy śląskich powstaniach, o pradziadku z Wehrmachtu, o krasnoarmiejcach, którzy urządzili sobie w 1945 r. kwaterę w jego domu. Nie jest to jednak praca pisana za stołem przy rodzinnych albumach, lecz w najlepszych partiach w terenie. Rokita zabiera nas z Ostropy, Wójtowej Wsi i Gliwic do Radlina, Opola czy w okolice Góry św. Anny i rozmawia z wieloma ludźmi. Nie jest twórcą sagi, ale reporterem, który odkrywa przed czytelnikami śląski świat.

A odkrywa go, ponieważ tego świata już nie ma. Odszedł wraz z Urbanem, Hansem i Elsą. I to mimo że krajobraz jest tu wciąż podobny, a gdzieniegdzie stoją nawet te same budynki. Dlatego na pytanie, gdzie jest tytułowe kajś, odpowiedziałbym: nikaj. Bo tak jak Martin Pollack zabrał nas w imaginacyjną podróż Po Galicji, tak Zbigniew Rokita rekonstruuje dla czytelników Śląsk przysypany już naszą teraźniejszością. Nie ma w tym jednak zbytniej nostalgii za przeszłością, górę bierze ciekawość, chęć poznania tożsamości przodków, zwieńczona dobrowolnym jej przyjęciem.

Lektura mnie pochłonęła. Ale Śląsk to także mój heimat, choć losy mojej rodziny były nieco inne, bo – jak powtarza Rokita – na Śląsku to skomplikowane. Czy Kajś to książka przede wszystkim dla hanysów, dla ludzi stąd, czy także dla tych, którzy o pogranicznym regionie dopiero chcą się czegoś dowiedzieć? Każdy ze swoją historią, losami rodziny i regionu może się w tej opowieści przeglądać, czerpiąc zarazem przyjemność z oryginalnie pomyślanej i dobrze napisanej książki.

Czytaj także

Zadeptane połoniny

Zbigniew Rokita

Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020, s. 320