fbpx
fot. Andrzej Szypowski/East News
Wojciech Bonowicz luty 2021

Moi, Mistrzowie: Anna Kamieńska

W 2020 r. minęła 100. rocznica urodzin Anny Kamieńskiej. Autorka należała do pokolenia, które wiele w literaturze polskiej znaczy.

Artykuł z numeru

Zniszczyć patriarchat w sobie

Czytaj także

Wojciech Bonowicz

Moi, mistrzowie: Agnieszka Wolny-Hamkało

Zajmowała w nim miejsce naprawdę ważne, nie tylko jako poetka i tłumaczka, ale również komentatorka twórczości innych, popularyzatorka wiedzy biblijnej, a także autorka niezwykłego Notatnika. Jednak rocznicę jej urodzin odnotowano skąpo, może dlatego że wypadła w kwietniu, kiedy akurat dotarła do Polski pierwsza fala pandemii. Niemniej udało się zrobić coś ważniejszego: nakładem Muzeum Lubelskiego ukazały się trzy tomy jej Poezji zebranych (Lublin 2020) w starannym opracowaniu Wojciecha Kruszewskiego. A pod koniec roku – w tej samej oficynie – także wspomniany Notatnik.

Była nieskończenie namiętna”, mówił o niej syn Paweł Śpiewak podczas spotkania na Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. „Wpadała we wszystko, czym się zajmowała”. Biblię traktowała jak księgę, której się nie czyta, tylko nadal się ją pisze – żeby ją zrozumieć, trzeba nią żyć, nieustannie nad nią rozmyślać. Ale podobnie było z innymi jej fascynacjami. Niewątpliwie jest jedną z najwybitniejszych poetek religijnych, jakie wydała literatura polska. Ale jest też kimś więcej: jej twórczość poetycka to wielka pieśń na cześć polszczyzny, jej licznych odmian i możliwości. Pozostawiła po sobie zarówno wyrafinowane, starannie wystylizowane poematy, jak i krótkie, bezpośrednie zapisy, poruszające swą szczerością i przenikliwością. Spośród jej wierszy do swoich tomów mieliby co włączyć i Julia Hartwig, i Anna Świrszczyńska, i Tadeusz Różewicz, i Czesław Miłosz, i Krystyna Miłobędzka – oraz wielu, wielu innych. Jej własny głos często zwracał się ku innym głosom; w tym sensie była pokorna, a w tej pokorze bogata i wspaniałomyślna.

Jednak wiersz, który wybrałem, dobrze pokazuje jej umiejętności przede wszystkim jako poetki tematu religijnego. Tytuł odsyła do chrześcijańskiego Credo i formuły, która mówi o Bogu jako stworzycielu „rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Formuła ta bardzo wyraźnie rozdziela jedną i drugą rzeczywistość, żeby podkreślić w ten sposób uniwersalność Bożego działania w świecie. Wiersz jednak robi coś przeciwnego: ogólny tekst formuły przekłada na konkret. W efekcie tego osobliwego przekładu zaciera się granica między wspomnianymi rzeczywistościami: „widzialne” i „niewidzialne” nie są już sobie przeciwstawione, lecz stapiają się w jedno. Kiedy każda rzecz – jabłko, rosnący przy drodze świerk czy przepływająca rzeka – odsłoni przed nami swą niewidzialną stronę, niewidzialne stanie się „inną widzialnością”. Zobaczymy świat „utkany z obu przeciwnych widzialności / widzialny w splocie z niewidzialnym świat prawdziwy”.

Oczywiście to, co czytamy, jest opisem pragnienia. Albo raczej modlitwą. Układ wiersza jest litanijny, co podkreśla jego modlitewny, proszalny charakter. Przepiękne jest otwierające ową litanię wezwanie: „Obróć się świecie, ukaż…”. Na co dzień świat ma dla nas tylko jedną stronę, poetka nie powiedziałaby jednak, że jest to strona nieprawdziwa, a prawdziwe życie – jak mówi inna znana formuła – jest nieobecne. Dla niej obie rzeczywistości są właśnie stronami; jeśliby którejś zabrakło, druga nie miałaby się o co oprzeć. Sens świata jest sensem splotu, świat prawdziwy to świat dwoisty, nawet jeśli w naszym doświadczeniu dany jest nam na ogół tylko jednostronnie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się