fbpx
z José Casanovą rozmawia Łukasz Tischner, Wojciech Bonowicz wrzesień 2009

Katolicki to naprawdę znaczy globalny

Katolicyzm jest w istocie ruchem de-fundamentalizującym. Oczywiście, istnieją różne lokalne ruchy sekciarskie, ale Kościół prowadzony przez kolejnych  papieży kontynuuje aggiornamento.

Artykuł z numeru

Co słychać w Radiu Maryja?

Czym jest dla Pana fundamentalizm i integryzm? 

Nie używam zbyt często tych terminów, bo one są użyteczne dla wewnętrznych sporów w obrębie tradycji religijnych. Jeden napada na drugiego: „Jesteś fundamentalistą”, a ten odpowiada: „Nie, jestem liberałem”. Ktoś mówi: „Jesteś integrystą”, a w odpowiedzi słyszy: „Nie, jestem prawdziwym katolikiem, a ty jesteś heretykiem”. Podobnie używa są w polityce etykietek: ten jest faszystą, a ten komunistą… Służą one napiętnowaniu tego, kto pozostaje na zewnątrz. Czy to są użyteczne kategorie analityczne? Tak, ale pod warunkiem, że istniał globalny proces sekularyzacji, proces historyczny, przeciwko któremu reakcją był ruch fundamentalistyczny. Sam termin ,,fundamentalizm” analitycznie zakłada ów proces sekularyzacji.

Nie brałem udziału w słynnym projekcie badawczym dotyczącym  fundamentalizmu, prowadzonym w latach 1987–1995. Dołączyłem doń dopiero w końcowym stadium – nie jestem autorem wydanych w jego ramach publikacji. Dla mnie zaskakujące w tych badaniach jest to, że mówi się tam o fundamentalizmie protestanckim, muzułmańskim, żydowskim, hinduskim i buddyjskim, ale nie o fundamentalizmie katolickim. Owszem, jest mowa o Opus Dei, ale Opus Dei nie jest ruchem  fundamentalistycznym, on ma jedynie elementy integrystyczne. Mamy tu tylko krąg arcybiskupa Lefebvre’a – ale to był właściwie ruch heretycki, który nazwano integrystycznym… Czytając kolejne tomy opublikowane w ramach tego projektu, doszedłem do wniosku, że katolicyzm jest w swej istocie ruchem de-fundamentalizującym. Oczywiście, istnieją różne lokalne ruchy sekciarskie, ale Kościół prowadzony przez kolejnych  papieży kontynuuje aggiornamento. I tylko radykalne feministki mogą dziś uważać katolicyzm za religię fundamentalistyczną.

A jeśli chodzi o integryzm: pojawił się on wtedy, gdy dostosowywano Kościół do wyzwań nowoczesności. Tworzyli go ludzie, którzy chcieli pozostać przy radykalnym tradycjonalizmie. Ale oni nie byli tradycjonalistami. Bo czymże jest tradycjonalizm? Bezrefleksyjnym trwaniem przy pewnych zasadach. A integrysta, podobnie jak fundamentalista, to człowiek nowoczesny, który radykalnie broni pewnych tradycyjnych pozycji. Integryzm zaczyna się w wieku XIX. Jego najbardziej agresywne formy mają znamiona ruchu proto-nowoczesnego, który łatwo mógł wieść do Action Française, a nawet do faszyzmu. A zatem w tym wypadku zauważamy proto-nowoczesną mobilizację grupy. Taka jest dynamika fundamentalizmu także dzisiaj.

Czym więc był katolicki integryzm? Odrzuceniem tego wszystkiego w nowoczesnym świecie, co zostało uznane za herezję.  Wywodził się on z tej linii katolicyzmu, którą wyrażał emocjonalny sprzeciw wobec nowoczesności – hasło, że każdy nowoczesny proces jest zagrożeniem tożsamości. Kiedy Kościół zaczął się zastanawiać nad potrzebą zaangażowania we współczesny świat – i dostrzegł konieczność rozwoju nauczania społecznego, problem klasy robotniczej, powstawania nowych miast etc. – wtedy zaczął się tworzyć ruch integrystyczny jako reakcja na nowoczesność, kontrpropozycja. Jest to zatem nie tyle postawa tradycjonalistyczna, ile raczej próba podboju nowoczesnego świata, żeby uczynić go katolickim.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się