fbpx
z Charlesem Taylorem i Tomášem Halíkiem rozmawia Elżbieta Kot, Łukasz Tischner, Wojciech Bonowicz listopad 2010

Jaskinia filozofów

W kwietniu tego roku podczas X Dni Tischnerowskich, w ramach tradycyjnej już „Jaskini filozofów”, o wierze, nawróceniu i różnych do nich drogach opowiadali Charles Taylor i Tomáš Halík. Poniżej publikujemy zapis tej dyskusji.

Artykuł z numeru

Czy diabeł nas jeszcze kusi?

Łukasz Tischner: Chciałbym zacząć od kwestii, o której nasi goście nie tylko pisali, ale która jest także częścią ich życia. Ten problem to doświadczenie nawrócenia. Ksiądz profesor Halík, który sam je przeżył jako dojrzały człowiek, zajmuje się pograniczem wiary i niewiary. Jest ono ważnym tematem jego pisarstwa. W książce A Secular Age profesora Taylora znajdujemy pasjonujący rozdział o nawróceniach, rozumianych także w sensie – by tak rzec – przedreligijnym. Zacznijmy więc od pytania o to, czym jest nawrócenie.

Charles Taylor: We współczesnym świecie żyjemy w zamkniętym, immanentnym horyzoncie, w którym mamy poczucie, że śmierć jest czymś finalnym, z czego nie ma wyjścia. Chciałem zobaczyć, w jaki sposób ludzie przekraczają ten horyzont i w ostatnim rozdziale książki Wiek świecki opisałem próby artystów, którzy podejmują takie wysiłki. Opis artystów był łatwiejszą częścią zadania, ponieważ oni są prominentni. Dlatego też wybrałem ich do książki. Natomiast rzeczywiście trudnym zadaniem jest opisanie tych prób duchowych w przypadku innych ludzi, zwykłych ludzi, gdyż jest wiele możliwości, które trudno zbadać.

Ł.T.: Pisze Pan nie tyle o „nawróceniu” w liczbie pojedynczej, co o „nawróceniach”, które dokonują się na różnych etapach życia. Czy Pan też doświadcza takich nawróceń?

Ch.T.: Przeżywałem w swoim życiu momenty, w których miałem doświadczenie czegoś większego, czegoś przekraczającego wyobraźnię. Również w Biblii są fragmenty, których nie rozumiem. Na przykład w czytaniach wielkanocnych jest fragment z Ewangelii św. Łukasza o kobietach, które przyszły do grobu, i anioł je zapytał: „Czemu szukacie żywego wśród umarłych?”. Zawsze kiedy słyszę ten fragment, mam poczucie, że wyraża on głęboką prawdę. Cóż innego robimy przez całe życie? Szukamy żywego wśród umarłych. Jednak do końca tego nie rozumiem. Wiem tylko, że ten fragment mnie poruszył.

Tomáš Halík: Jak było to już dziś powiedziane, sam jestem konwertytą, a w ciągu ostatnich dwudziestu lat przyprowadziłem do Kościoła około tysiąca ludzi i doprowadziłem ich aż do chrztu. To utrudnia mi mówienie na ten temat krótko. Kiedy Europejczyk przyjeżdża do Japonii i jest tam trzy dni, wydaje mu się, że może napisać o niej książkę, ale jeśli będzie tam cały rok, wtedy zrozumie, że niewiele może na jej temat powiedzieć. Wiem, że drogi dochodzenia do wiary są bardzo różne. Kiedy patrzę na swoje życie, to wiem, że ten proces konwersji jest po prostu niedokończony, że to jest proces stały. Ciekawią mnie różne progi na drodze konwersji, szczególnie ta druga konwersja. Na przykład ludzie, którzy przyjeżdżają do naszej parafii akademickiej z bardziej tradycyjnego obszaru, z tradycyjnej przestrzeni, na przykład ze Słowacji czy z Polski, przeżywają nawrócenie w Czechach w przestrzeni, w której wiara jest czymś nieoczywistym. Tacy zapaleni neofici potrzebują następnej konwersji, żeby w chłodny sposób na swoją wiarę spojrzeć. Myślę, że to taka różnica, jak pomiędzy zakochaniem a miłością. Gdy człowiek jest zakochany, to kocha idealny obraz drugiego. Musi przejść kryzys, żeby zadecydować, czy chce kochać tego człowieka za to, jakim on jest. Inaczej przez całe życie mógłby karać go za to, że nie odpowiada obrazowi, jaki chciałby o nim mieć. Myślę, że wielu konwertytów musi później spotkać się z Bogiem i z Kościołem jako Kimś innym i czymś innym niż ich wyobrażenia o Bogu i o Kościele. Istotne rzeczy mówili tutaj mistycy, na przykład święty Jan od Krzyża – że w tej nocy ciemnej kończą się religijne iluzje, a zaczyna się cnota wiary. Mnie interesuje ta wiara zraniona, wiara drugiego oddechu. Myślę, że to jest coś, co występuje w życiu każdego człowieka, jak i w życiu Kościoła. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że po nocy wiary możemy podjąć nowy oddech, który nie jest krokiem wstecz.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się