Jana Kupková zafascynowana jest Japonią. W wieku 17 lat wyjeżdża na wycieczkę do tego kraju, a zbieg okoliczności sprawia, że zostaje uwięziona na Shibui – dzielnicy Tokio. Drugi wątek dzieje się symultanicznie w Pradze, a jego bohaterką jest ta sama dziewczyna: Jana, studentka zakochana w koledze z wydziału. I wreszcie trzeci, metapisarski wątek – tłumaczenia przez główną bohaterkę tekstu Kochankowie autorstwa zapomnianego japońskiego pisarza Kawashity.
Zabieg rozpadu narratorki na dwie postaci o wspólnej jaźni przy jednoczesnej antycypacji wydarzeń z jej życia przez tłumaczony tekst wydaje się szczególnie ciekawy. Kilkukrotnie przywoływane jest nazwisko Rolanda Barthes’a i jego teoria „śmierci autora”. Ale warto przypomnieć inną, polemizującą z nim, teoretyczkę literatury Nancy K. Miller, która w Arachnologiach podważała poststrukturalistyczną teorię. Przypominała tkaczkę, która w dziele splata różne głosy – także własny. Autorka, ratując bohaterkę od klęski, ocala samą siebie. W powieści Cimy dopiero rozwikłanie literackiej zagadki przynosi zespolenie rozstrojonej jaźni narratorki. Nie sięgają tu patriarchalne reguły fikcji – męscy bohaterowie pozostają na scenie sami, a Jana wreszcie staje się jednością.
Anna Cima nie potrafi jeszcze pracować z postaciami i językiem, dlatego Obudzę się na Shibui daleko do wydawniczej sensacji. Ale to udany debiut, który przypomina o emancypacyjnej sile pasji – zwłaszcza tej literackiej.
Czytaj także
Sztuka kompromisu
–
Anna Cima
Obudzę się na Shibui
tłum. Krzysztof Wołosiuk, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2020, s. 336