fbpx
z Łukaszem Jachem rozmawia Edyta Zielińska-Dao Quy październik 2021

Zrozumieć humor

Znalezienie kompleksowej metody badania humoru, która w pełni odda jego istotę, jest po prostu niemożliwe. Choćby ze względu na to, jak wiele różnych funkcji pełni humor w naszym życiu.

Artykuł z numeru

Z czego się śmiejemy

Będziemy rozmawiać o humorze. Nie mogę zatem nie zapytać, co Pana bawi?

Jestem dosyć niewybredny, jeśli chodzi o humor. Bawią mnie żarty slapstickowe, ale bardzo lubię też zabawne wierszyki i limeryki, a także tzw. suchary, czyli dowcipy językowe, w których mamy do czynienia z wieloznacznością lub podobnym brzmieniem różnych pojęć. O, np. taki: „Jakie warzywo sprzedaje się najlepiej na targu? Bestseler”.

Zresztą nie da się ukryć, że humor w dużym stopniu w ogóle bazuje na zjawisku powiązania pojęć w naszym umyśle w swego rodzaju sieć. Słowo „banan” może wiązać się ze słowem „jabłko” poprzez kategorię „owoc”. Ale ponieważ „bananem” nazywamy też wyraz twarzy, może znajdować się w naszej głowie całkiem blisko „podkowy”, bo tak mówimy z kolei o smutnej minie. A stąd już tylko krok choćby do „konia” czy „kowala”. Temat tego, w jaki sposób łączą się one w naszej głowie, interesuje przede wszystkim kognitywistów.

Teoriom kognitywnym humoru zarzuca się brak uwzględniania czynnika ludzkiego – jak zatem badać humor, żeby oddać jego istotę w pełni?

Znalezienie kompleksowej metody badania humoru, która w pełni odda jego istotę, jest po prostu niemożliwe. Choćby ze względu na to, jak wiele różnych funkcji pełni humor w naszym życiu. Jeśli podejdziemy do humoru wyłącznie z punktu widzenia kognitywnej koncepcji sieci semantycznych, to rzeczywiście możemy sobie wyobrazić sytuację, że ktoś śmieje się z sucharów w zaciszu domowego ogniska, a inni ludzie nie są mu potrzebni do tego, aby czerpać przyjemność z tego rodzaju dowcipów. Jeśli jednak zwrócimy uwagę na to, jak często humor pełni funkcję narzędzia w naszych kontaktach z innymi ludźmi, to okazuje się, że do zbadania humoru potrzebne są koncepcje związane z psychologią społeczną czy psychologią ewolucyjną.

W swojej książce Od ucha do ucha. Homo sapiens się śmieje przywołuje Pan m.in. teorie trzech psychologów – Williama Jamesa, Zygmunta Freuda i Hansa Jürgena Eysencka. Co oni mówili na temat zjawiska humoru?

W przypadku Jamesa nie mamy do czynienia stricte z koncepcją humoru, lecz raczej z inspiracją jego podejściem do odczytywania naszych osobistych wrażeń czy też reakcji. Istotne jest tu założenie, że nasze subiektywne wrażenia mogą wynikać z czegoś w rodzaju zwrotnego odczytywania stanów fizjologicznych naszego organizmu. Możemy zatem pewne bodźce odczytywać jako zabawne wtedy, kiedy sygnały płynące z naszego ciała, takie jak np. określone ułożenie ust, przepływ oddechu, reakcje mięśniowe, podpowiadają nam, że uczestniczymy w sytuacji, która jest śmieszna. To dość nieoczywiste i być może zaskakujące podejście – zwykle bowiem zakładamy, że najpierw mamy do czynienia z interpretacją sytuacji jako zabawnej, a dopiero potem z określonym reagowaniem.

Koncepcja Freuda jest już zaś bezpośrednio związana z humorem – on sam zresztą napisał książkę Dowcip i jego stosunek do nieświadomości. Freud chyba sam był niezłym żartownisiem – jego teksty są niekiedy bardzo dowcipne. Jednym z aspektów jego teorii było założenie, że humor towarzyszy nam wtedy, gdy chcemy uniknąć jakiejś przykrości. Kiedy przeczuwamy, że zdarzy się coś, co może być dla nas nieprzyjemne, staramy się posłużyć żartem po to, by obniżyć poziom przykrości związanej z tą sytuacją.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się