fbpx
fot. Anita Zych
z Justyną Suchecką rozmawia Edyta Zielińska-Dao Quy, Ewelina Kaczmarczyk

Młodzi ratują świat

Problemem jest forma dyskusji o polskiej edukacji. Rozmawiamy tylko z osobami, które myślą tak samo jak my. Skupiamy się też zbyt często na błędach nauczycieli i dramatycznych, tabloidowych historiach. Śmieję się, że moja książka jest rozgrzeszeniem, bo na co dzień wytykam błędy polskiemu szkolnictwu. W Young power daję zaś pozytywne przykłady.

Edyta Zielińska: Na początek muszę przyznać, że Twoja książka mnie zawstydziła. Mam 26 lat, więc  jestem co najmniej 7 lat starsza od bohaterów Young Power, a nie zrobiłam nawet połowy z rzeczy, które zrobili oni. To jednostkowe przypadki czy nadchodzi pokolenie aktywistów?

Podczas pracy nad książką miałam poczucie, że obecni nastolatkowie  są zupełnie inaczej wychowani niż my, 25- czy 30-latkowie. Gdzieś po drodze usłyszeli, że mają prawo zabierać głos w sprawach, które uznają za ważne dla siebie, więc z niego korzystają.

W trakcie pracy nad Young power starałam się dobierać osoby zajmujące się odmiennymi dyscyplinami i tematami, aby książka była jak najbardziej różnorodna. Zaskoczyło mnie  jednak to, że aż 90% rozmów dotyczyło zmian klimatu. Młodzi ludzie mówili o tym sami z siebie. Czułam się szczerze zawstydzona, bo miałam poczucie, że robią dużo więcej i są bardziej świadomi niż my. Dodam tylko, że – mimo wszystko – uważam się za osobę zapoznaną z tematem kryzysu klimatycznego. Z jednej strony pojawiło się więc w mojej głowie pytanie: „Czemu nie jestem taka, jak oni?”. A z drugiej myśl: „Ok, przyszłość będzie lepsza”.  Widać, że nowe pokolenie już bierze sprawy w swoje ręce.

EZ: Skąd w Twoich bohaterach ta świadomość dbania o środowisko? Wynieśli ją z domu czy może wpłynęła na nich moda na bycie eko i no waste

Myślę, że świadomość ekologiczna jest przekazywana raczej przez szkołę niż przez rodzinę. Okazuje się, że wielu z moich bohaterów wręcz „terroryzuje” swoich rodziców w kwestiach troski o środowisko. To młodzież przychodziła z tą wiedzą do domu, dbała, by segregować baterie, dokupić kosze, nie wyrzucać żarówek itd. Nie zauważyliśmy, że edukacja okołoklimatyczna jest częściej obecna w szkołach niż jeszcze 10 lat temu. Bardzo dużo się zmieniło chociażby przez to, że organizacje pozarządowe zaczęły wchodzić do szkół, wprowadzono wiele konkursów z ekologią w tle: plastycznych, muzycznych, a nawet sportowych. Czasem działo się to z bardzo prozaicznych powodów – np., gdy placówce udało się na ten cel zdobyć pieniądze.

Dzięki temu te dzieciaki, gdy były dużo młodsze i miały 5–7 lat, ze wszystkich stron bombardowano informacjami, że ekologia jest czymś ważnym. Dla nich segregowanie śmieci jest niemal tak instynktowne jak oddychanie. Zwróćmy uwagę, że nie mam tu na myśli tylko dzieciaków z wielkich miast. Bohaterowie książki są często mieszkańcami „Polski powiatowej”, Polski nie-warszawskiej. I to jest super!

Ewelina Śliwa:  Na Twitterze napisałaś, że praca nad Young power stanowiła Twoją „największą przygodę dziennikarską”. Skąd wziął się pomysł na książkę?

Pomysł nie do końca jest mój. Podpowiedział go  Rafał Czech, redaktor z wydawnictwa Znak, który śledził moje zmagania z edukacją.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się