fot. Dovzhenko Film Studios / Archives du 7eme Art / Photo12 / AFP / East News
Diana Dąbrowska maj 2022

Romeo i Julia z Ukrainy

„Cienie zapomnianych przodków” (Тіні забутих предків, 1964) to nie tylko przełomowy tytuł w filmografii Sergieja Paradżanowa, ale być może też najbardziej znany i ceniony na świecie film ukraiński.

Artykuł z numeru

Tu mówi Ukraina

Tu mówi Ukraina

Czytaj także

Diana Dąbrowska

Kwaśny smak kontestacji

Ormiański artysta, będący uczniem ukraińskiego mistrza Aleksandra Dowżenki, poświęcił od początku swojej kariery wiele miejsca ukraińskiej kulturze, a wraz z tym filmem stał się piewcą jej dawnych ludowych tradycji i wierzeń. Zanurzone w  magicznym realizmie przedstawienia ludu Hucułów, czyli grupy etnicznych górali zamieszkującej ukraińską i rumuńską część Karpat Wschodnich, zachwycają do dziś żywiołowością oraz malarskością i bywają nazywane Paradżanowską wersją Romea i Julii. Cienie zapomnianych przodków to jednak przede wszystkim pokaz ukraińskiej tożsamości narodowej en masse. W filmie Paradżanowa mówi się w języku ukraińskim z elementami oryginalnego dialektu huculskiego. Ministerstwo domagało się zresztą w etapie postprodukcji stworzenia rosyjskiej ścieżki dźwiękowej do filmu, jednak reżyser nie złamał się w tej kwestii. Jak podkreślają badacze – to właśnie wszelkie elementy folkloru okazały się wyznacznikiem stylu kinematografii republik, w których różni artyści starali się bronić kulturowej unikatowości i suwerenności bliskiej im ziemi właśnie przez sztukę.

Podstawą Cieni zapomnianych przodków jest opowiadanie modernistycznego pisarza Mychajła Kociubyńskiego, którego 100. rocznica urodzin przypadała właśnie na 1964 r. Tragiczne losy dwojga zakochanych – Iwana i Mariczki – stają się narzędziem do zbadania legendarnego i niezwykle brutalnego świata tytułowych przodków. Ormiański reżyser wiedział, jak „przepisać” na język ruchomych obrazów tę oniryczną balladę, w której to, co wyobrażone, styka się nieustannie z tym, co boleśnie prawdziwe.

Miłość i śmierć są w filmie Paradżanowa właściwie nierozłączne. Egzystencja Iwana jest od początku opowieści naznaczona cudzym poświęceniem – brat bohatera chroni go przed spadającym drzewem, ratując go w ostatniej chwili, a samemu tracąc życie, zaś na pogrzebie jego ojciec ginie z rąk ojca Mariczki. To zresztą na tej ceremonii poznają i zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia główni bohaterowie. Namiętność jest tu stale równoważona przez przemoc i cierpienie. Choć uczucie bohaterów zostaje niejednokrotnie wystawione na próbę, nie mamy wątpliwości, że jego siła wykracza poza „codzienność ziemskich obyczajów”. Co ciekawe, jeden z najsłynniejszych kadrów pochodzących z arcydzieła Paradżanowa nie przedstawia Iwana z miłością jego życia, tylko Iwana z Pałachną, jego prawowitą żoną. Ceremoniał zaślubin daje reżyserowi możliwość ukazania pradawnego obrządku, wedle którego nowożeńcy mają związane oczy, a ich ciała – uprzednio umyte i odświętnie przyozdobione za sprawą kostiumów – zostały powiązane ciężkim jarzmem, krępującym ich ruchy. Para młoda wchodzi we wspólne, nowe życie obarczona ciężarem świętej tradycji. Zgodnie z przebiegiem rytuału młodzi będą mogli spojrzeć sobie w oczy już jako „inni ludzie”, którzy – przynajmniej w teorii – pogrzebali swoją przeszłość. Jak łatwo możemy się domyślić – związek ten nie przyniesie Iwanowi ani szczęścia, ani spokoju.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się