fbpx
Kadr z filmu "Pokój syna", reż. Nanni Moretti (2001) fot. BE&W
Kadr z filmu "Pokój syna", reż. Nanni Moretti (2001) fot. BE&W
Diana Dąbrowska luty 2023

Nić Arianny

„Pokój syna” (2001) to intymny portret rodziny mierzącej się z dramatem śmierci nastoletniego dziecka, za który Nanni Moretti otrzymał – jak na razie ostatnią dla włoskiej kinematografii – Złotą Palmę w Cannes

Artykuł z numeru

Jak wzmacniać odporność psychiczną

Czytaj także

Diana Dąbrowska

Geometria przyszłości

To najbardziej dojrzałe i przepełnione empatią dzieło w karierze tego filmowego ironisty i krytyka rozczarowanego kondycją społeczno-polityczną swojej ojczyzny. I choć Moretti – niczym Filip Mosz z Amatora Krzysztofa Kieślowskiego – wielokrotnie kierował obiektyw kamery „na siebie” (jako aktor, scenarzysta, reżyser i producent), to właśnie w Pokoju syna ten akt refleksji nad własną duszą wybrzmiewa najszczerzej. Sam autor wyznał w jednym z wywiadów: „W moich wcześniejszych filmach dużo krzyczałem, jednak dopiero wraz z tym filmem dorosłem do tego, aby słuchać”.

Śmierć Andrei (Giuseppe Sanfelice) jest nagła, przypadkowa. Każdy w rodzinie radzi sobie inaczej z tym, co się stało. Doświadczenie wspólnej traumy potrafi zjednoczyć, ale w Pokoju syna spotykamy się z odwrotną sytuacją – ból nie łączy, lecz dzieli bliskich sobie ludzi. Ludzi, którzy konfrontują się z tym, że ich wcześniejsze, niby to spokojne i udane życie było tylko mrzonką. W obliczu tak ogromnej straty dotychczasowe rozumowania tracą na znaczeniu, a umysł odchodzi od zmysłów. Jak pogodzić się z tym, że pokój syna na zawsze pozostanie pusty? Giovanni (Nanni Moretti) nieustannie się zadręcza – gdyby zamiast odbyć wizytę z pacjentem pojechał z synem na wspólne zajęcia nurkowania (jak to zresztą było przez nich początkowo zaplanowane), istnieje spore prawdopodobieństwo, że Andrea nadal by żył.

W jaki sposób Giovanni, jego żona Paola (Laura Morante) i córka Irene (Jasmine Trinca) mogą wydostać się z labiryntu rozpaczy?

Jak z własnym cierpieniem ma sobie poradzić doświadczony psychoanalityk, który z powodu osobistej tragedii odrzuca wszystkie znane mu narzędzia terapeutyczne?

Teorie, które jeszcze przed chwilą były źródłem ukojenia dla wielu podopiecznych, nic dla bohatera już nie znaczą. Pustki nie są w stanie ukoić żadne słowa, które Giovanni i tak z trudem dobiera, zarówno w mowie, jak w piśmie. Wraz z odejściem własnego dziecka w mężczyźnie bezpowrotnie umiera część jego tożsamości.

Moretti stroni w swojej opowieści od patosu, sentymentalizmu czy histerii. Twórca Habemus Papam stawia na prostotę środków i subtelny realizm. To historia o braku, ale również o nadziei. Ratunkiem dla Giovanniego i jego najbliższych okazuje się spotkanie z przyjaciółką Andrei, jego wakacyjną miłością, o której rodzice nie mieli pojęcia. W oczach tajemniczej Arianny odbijają się pragnienia Andrei – to wszystko, co ich swojego czasu połączyło, a także to, co mogło się jeszcze między nimi wydarzyć. Obecność dziewczyny powoduje, że tytułowy pokój zostaje otwarty na nowo. Następuje pierwszy i być może najważniejszy krok w stronę akceptacji i wybaczenia. Jak słusznie mawiała Virginia Wolf: „Nie odnajdziesz spokoju, unikając życia”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się