fbpx
Kadr z filmu "Po śmierci" fot. Archives du &e Art / BE&W
Kadr z filmu "Po śmierci" fot. Archives du &e Art / BE&W
Diana Dąbrowska listopad 2023

Post scriptum do życia

Gdybyście do wieczności mogli zabrać tylko jedno wspomnienie z całego życia, co by to było?

Artykuł z numeru

Cieszyć się kruchością życia

To pytanie jest punktem wyjścia Hirokazu Koreedy – mistrza subtelnej, poetyckiej wręcz filmowej obserwacji – w jego filmie Po śmierci (1998). Zgodnie z charakterystycznym tytułem akcja rozgrywa się w zaświatach (film znany jest pod dwoma tytułami – Po śmierci oraz Wspaniałe życie – japoński tytuł bliższy jest drugiej opcji i nawiązuje do słynnego filmu It’s a Wonderful Life Franka Capry z 1946 r.). Niezwykle zróżnicowana grupa nieznajomych trafia do opuszczonego budynku przypominającego poczekalnię, limbo. Zdezorientowani ludzie zostają zaproszeni przez tajemniczych przewodników na wywiad. W trakcie rozmowy okazuje się, że bohaterowie dopiero dowiadują się o zakończeniu własnego żywota.

Ten osobliwy „rytuał przejścia” w ujęciu japońskiego reżysera trwa kilka dni i zakłada możliwość selekcji, a następnie filmowej rekonstrukcji jednego wybranego wspomnienia, które dana osoba będzie mogła zabrać ze sobą w nieskończoność.

W zaświatach każdy ma takie same prawa. I to niezależnie od długości czasu przeżytego na ziemi. Jednak przeskanowanie własnej egzystencji w poszukiwaniu najcenniejszej jego sceny okaże się dla wszystkich zgromadzonych nie lada wyzwaniem.

Twórcę nagrodzonych Złotą Palmą w Cannes Złodziejaszków od samego początku kariery interesowała natura wspomnień, praca pamięci i jej ogromny potencjał w określaniu (bądź zamazywaniu) rdzenia naszej tożsamości. Jak sam wyznał w jednym z wywiadów: „Nasze wspomnienia nigdy nie są stałe ani statyczne. Są dynamiczne i odzwierciedlają osobowość, która ciągle ulega transformacji. A zatem akt pamiętania i patrzenia wstecz na to, co minęło, nie jest w moim przekonaniu zbędny. Nie działa negatywnie czy rozbrajająco, wręcz przeciwnie. Rzuca nam cenne wyzwanie, abyśmy rozwijali się i dojrzewali”. Te niezwykle uniwersalne spostrzeżenia stały się z czasem filarem filozoficznego stanowiska japońskiego reżysera – przeszłości nie powinno zostawiać się na śmietniku historii. Ani tej małej, ani dużej. Koreeda opowiada o problemach jednostek, ale też szerzej o dziejach i (często jeszcze wojennych) ranach własnej ojczyzny.

Po śmierci łączy w sobie wiele kontrapunktowych zjawisk i przeżyć: powagę i humor, bliskość i dystans, dokument i fikcję, młodość i starość… Bohaterowie filmu zwracają się podczas rozmów bezpośrednio do kamery, co wzmacnia identyfikację z ich marzeniami, potrzebami, traumami. Film Koreedy przemienia się w piękną i niezwykle cenną lekcję o empatii i uważności. Japoński autor nie rozdaje ostatecznie swoim postaciom drugich szans na lepsze czy dalsze życie, a pracującym w zaświatach przewodnikom-doradcom daleko do spełniających życzenia złotych rybek. W charakterystycznym dla siebie stylu reżyser pozwala nam docenić świat. Świat własny i cudzy. Nie ma przecież nic smutniejszego niż życie pozbawione godnej uwagi reminiscencji. Życie bez chwil wartych ponownego przeżycia. Nawet jeśli w formie amatorskiego filmu wyświetlanego w smutnej poczekalni.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się