fbpx
Kadr z filmu Angelus fot. dzięki uprzejmości Lecha Majewskiego
Diana Dąbrowska kwiecień 2024

Mistyka z kopalni

„Mieszanka absurdalnej satyry Felliniego i mistycznego rytualizmu Tarkowskiego…” – tak pisano przed laty o jednym z najoryginalniejszych filmów, jaki kiedykolwiek powstał w polskim kinie

Artykuł z numeru

Zodiakary, tarociary i gnostycy

Nikt w naszej kinematografii nie potrafi tak pięknie i poetycko opowiadać o ludziach żyjących na własnych zasadach jak Lech Majewski. Przedstawia on groteskowe często postacie uwikłane w różne wierzenia i wynaturzenia rzeczywistości, gdzieś między jawą a snem, na marginesie oficjalnych historycznych narracji. W Angelusie (2001) rysuje na ekranie tragikomiczne losy społeczności, która wyczekuje cudu mającego powstrzymać, zdawałoby się, nieuchronny, hucznie zapowiadany koniec świata.

W malowniczym filmie Majewskiego grupa samozwańczych artystów myślicieli próbuje nie dopuścić do tego, aby „złe siły Saturna świat rozwaliły”. Kiedy stary mistrz – jeszcze przed wybuchem II wojny światowej – dzieli się na łożu śmierci złowrogimi proroctwami, staje się jasne, że przyszłość zależeć będzie od poświęcenia jednego – czystego niczym tytułowy anioł – młodzieńca. Znalezienie jednak idealnego kandydata na kozła ofiarnego okaże się nie lada wyzwaniem… Twórca Wojaczka rozpisuje tę świetlistą opowieść na szereg wystawnych tableaux vivants; rzadko kiedy forma dzieła – i kryjący się za nią geniusz inscenizacyjny – tak organicznie oddaje jego charakter i temat.

Podstawą do napisania scenariusza okazały się barwne dzieje działającego na Śląsku od 1946 r. Koła Malarzy Nieprofesjonalnych znanych jako Grupa Janowska. Początki tego fenomenu sięgają właśnie lat 30. XX w. i działalności Teofila Ociepki, prymitywisty i założyciela tzw. janowskiej gminy okultystycznej. Członkowie grupy byli rekrutowani wśród pracowników Kopalni Węgla Kamiennego „Wieczorek” w Katowicach (znanej do 1945 r. jako Kopalnia „Giesche”). Malarstwo było uznawane przez Ociepkę za najwyższą formę ekspresji i duchowej komunikacji, coś na wzór „bożego posłannictwa”. Głęboko zakorzeniony w śląskich tradycjach dobroduszny folklor spotyka się tutaj z „ezoteryczną mistyką”, synkretyczną symboliką i rubaszną erotyką. Twórczość malarzy-amatorów wymykała się socrealistycznym ideałom, odważnie grając na nosie światopoglądowej retoryce partii komunistycznej. Mowa tu o jednym z najbardziej intrygujących zjawisk polskiej kultury tworzonej w minionym stuleciu przez klasę ludową; nietrudno zrozumieć, dlaczego urodzony na Śląsku reżyser uległ niezwykłemu czarowi tej grupy.

Majewski przedstawia śląski pejzaż i zamieszkanych przez niego bohaterów z niezwykłą czułością, choć nie brakuje jego kontrastowej wizji ironicznego humoru. Wszelkie przeciwieństwa i paradoksy łączą się tutaj w harmonijną całość. Wyobraźnia marzycielskich górników nieustannie lawiruje między wnętrzem ziemi a melodią ciał niebieskich. Modlitwa i medytacja idą w parze ze złożonymi obliczeniami matematycznymi i rozkładem kart tarota. Protagonistów Angelusa cechuje jednak przede wszystkim wolność. Wolność patrzenia, odczuwania, dekodowania najróżniejszych znaczeń. Wolność, której dziś można ze świecą szukać.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się