Tę narrację znamy dość dobrze w kraju, w którym zwykło się mawiać na naukach przedmałżeńskich, że okres to nic innego jak łzy macicy tęskniącej za macierzyństwem. Lecz ta niewielka gruszkowa struktura – epicentrum kobiecego układu rozrodczego, będące powodem równie wielkich radości, co bólu i zmartwień – wciąż pozostaje dla nas tajemnicą. I to właśnie owej „tajemnicy” przygląda się z perspektywy zarówno medycznej, socjologicznej, psychologicznej, jak i społeczno-kulturowej Leah Hazard, doświadczona położna i pisarka.
Na kartach arcyciekawej książki autorka uwalnia swoją bohaterkę z prokreacyjnego kieratu. Odciąża siatkę pojęć służących jej opisywaniu z różnych stereotypów, nieporozumień, mitów i wrogich emocji. Macica to nie tylko menstruacja, ciąża czy – wreszcie coraz szerzej i wnikliwiej komentowana – endometrioza. Badaczkę interesuje kształt i funkcjonowanie tego „niezrozumianego jeszcze organu” zarówno u niemowląt i dzieci, kobiet po menopauzie, jak i mężczyzn (tak, zdarzają się w świecie rzadkie przypadki „menstruujących penisów”). Refleksja autorki jest niezwykle dynamiczna, rzetelna, przepełniona celnymi i ironicznymi puentami. Macicę otacza pozbawiony jakiegokolwiek tabu i wstydu klimat swojskości. Hazard zdaje się wychodzić z prostego i jakże skutecznego założenia – macica to nasz pierwszy dom i opowiadając o niej, powinniśmy się czuć bezpiecznie.
Leah Hazard Macica. Opowieść o naszym pierwszym domu tłum. Anna Gralak, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, s. 408