fbpx
Studio i kolekcja obrazów w Muzeum Mario Praza w Rzymie fot. De Agostini/Getty
Piotr Oczko styczeń 2022

Życie sztuką i ze sztuką

Trudno zdefiniować, czym jest sztuka. Do rozlicznych teorii dorzucę tu jednak swoje ekscentryczne trzy grosze i wyznam: sztuką jest dla mnie wnętrze, w jakim mieszka, dobrze się czuje i obcuje z pięknymi przedmiotami człowiek, dla którego są one ważne i niezbędne.

Artykuł z numeru

Osiem lekcji na numer 800.

Czytaj także

z Mirą Marcinów rozmawia Martyna Słowik

Własny pokój i dobre relacje

Piotr Oczko

Pocztówka z Mokum

Drogi słowniku doktryn filozofów,

proszę o pomoc, bo tracę apetyt,

gdy przy śniadaniu w twarz skacze z gazety

kościsty głód. (I ZNOWU CZŁOWIEK, ZNOWU

Z PROBLEMEM!) Wynajdź mi system. (KONKRETY /

CZYICHŚ TRYWIALNYCH POTRZEB TO NIE POWÓD,

ABY / PRZYMNAŻAĆ WIAR WŁASNEGO CHOWU)

Stanisław Barańczak Drogi kąciku porad, 1988

 

Czym jest sztuka, a konkretniej: sztuki piękne? Tak naprawdę nie do końca wiadomo. Greckie τέχνη, technê, i łacińskie ars oznaczały wykonywanie czegoś według określonych zasad: pieczenie chleba, malowanie obrazów, rzeźbienie posągów, dowodzenie na polu bitwy, żeglowanie, leczenie chorób, granie w teatrze czy wygłaszanie mów. Sztuka była więc de facto pojmowana jako rzemiosło. W średniowieczu pojawił się podział na sztuki wyzwolone, artes liberales (gramatyka, arytmetyka, muzyka, logika…), czyli te, które wymagają wysiłku umysłowego, oraz sztuki mechaniczne, do których potrzeba sprawności manualnej i  siły (malarstwo, architektura, rzeźba). Włoscy artyści renesansowi, gdy ich status społeczny i zawodowy zaczął rosnąć, postanowili oddzielić się od „rzemieślniczego pospólstwa” i poczęli pretendować do miana uczonych – sztuki piękne uznano wtedy za naukę. Nie bez powodu – wystarczy spojrzeć na rozrysowanego z geometryczną precyzją Człowieka witruwiańskiego Leonarda albo perspektywy linearne Masaccia, Piera della Francesca (także matematyka i geometry) czy Perugina. W 1746 r. francuski filozof oświeceniowy Charles Batteux wydał głośny traktat Les Beaux-Arts réduits à un même principe (Sztuki piękne sprowadzone do tej samej zasady), w którym wprowadził podział na sztuki mechaniczne (przedmioty codziennego użytku); użyteczne, które są przy tym także piękne, i wreszcie same piękne, les beaux-arts, czyli zaspokajające potrzeby duchowe. Były to nie tylko architektura, rzeźba i malarstwo, ale również muzyka, poezja, teatr i taniec. Kant z kolei odróżniał naukę (będącą wiedzą) od sztuki, w której liczyły się wolność i ekspresja artystyczna oraz bezinteresowność piękna. Sądzę, że wpływ Batteaux do dziś pokutuje w Akademii. Historycy sztuki zajmujący się dziedzinami „niepoważnymi”, takimi jak ceramika, biżuteria czy tkanina, traktowani są nadal z pewnym przymrużeniem oka, inaczej niż ci obracający się w świecie wielkich dzieł i nazwisk.

Zdefiniować sztukę próbowały rzesze myślicieli: Sokrates, Platon, Arystoteles, Ksenofont, wspomniani Kant i Batteaux, Lew Tołstoj, a bardziej współcześnie Benedetto Croce, Robin George Collingwood, Roger Fry, Clive Bell, Martin Heidegger, George Dickie, Larry Shiner, Richard Wollheim, Terry Atkinson i Donald Judd. Wymieniam chaotycznie tylko pierwsze nazwiska, które przychodzą mi na myśl – a są ich setki. Istnieją też setki definicji i teoretycznych ujęć sztuk pięknych. W niektórych podnosi się znaczenie intencji twórcy. Jeśli tylko artysta uważa, że sztukę tworzy, to tak musimy zaklasyfikować jego dzieło, np. naszkicowany niedawno przez mnie nieudolny projekt sofy. W innych kładzie się nacisk na kontekst: sztuką jest to, co ogół odbiorców za taką uważa – jak jednak ten abstrakcyjny ogół określić i opisać? Wreszcie podnosi się kwestię Instytucji, czyli tego, co w danym czasie władza uważa za sztukę, legitymizuje swym autorytetem (i często finansuje). Raz po raz pojawiają się też nowe zjawiska artystyczne, które do zaproponowanych wcześniej modeli nijak nie pasują – fotografia, komiks, instalacje, street art czy video games. Czczość i bezsensowność wszelkich klasyfikacji wyraził chyba najlepiej mój ulubiony filozof Ludwig Wittgenstein, który zaliczył sztukę do tzw. pojęć otwartych, czyli niemożliwych do określenia i mających niejasne, luźne powinowactwa. Innymi słowy: sztuką może być wszystko. Ernst Gombrich mówił wręcz, że sztuka nie istnieje: są tylko twórcy, ich dzieła, nasze wyobrażenia o nich oraz desperackie próby zaprowadzenia w tym chaosie jakiegoś porządku. Tyle – w dużym uproszczeniu i skrócie – historii idei, pojęć i teorii.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się