fbpx
fot. Adam Golec
Natalia Sosin-Krosnowska styczeń 2022

Dziennikarstwo typu slow

Kocham studiować i tego mi teraz bardzo brakuje. Czytając miesięcznik, czuję, jakbym chodziła na wspaniałe uniwersyteckie zajęcia.

Artykuł z numeru

Osiem lekcji na numer 800.

Czytaj także

Wojciech Sawala

Intelektualna uczciwość

Miesięcznik czytam stosunkowo od niedawna, trafiłam na niego na Instagramie mniej więcej półtora roku temu. Być może to banalne, ale moją uwagę przykuła zmiana szaty graficznej okładki. Poza tym „Znak” zaczął tworzyć takie treści, które bardzo mocno do mnie przemawiały, m.in. dotyczące wrażliwości, przebodźcowania czy czułości. Podoba mi się to, że mówi on o rzeczach aktualnych, lifestyle’owych, psychologicznych i humanistycznych w pogłębiony sposób. Bardzo potrzebowałam tekstów, które zostają z człowiekiem na dłużej i o których mogłabym opowiedzieć rodzinie i znajomym. A więc tzw. food for thought – pokarmu dla duszy i umysłu.

Zaczęłam też czytać miesięcznik, bo zauważyłam, że regularne korzystanie z internetu powoduje zubożenie języka. A w „Znaku” często wypowiadają się humaniści, literaci, osoby z bardzo bogatym słownictwem, co mnie inspiruje i daje motywację. Kocham studiować i tego mi teraz bardzo brakuje. Czytając miesięcznik, czuję, jakbym chodziła na wspaniałe uniwersyteckie zajęcia. Często wybierałam kursy, które były fascynujące, ale z pragmatycznego punktu widzenia niepotrzebne.

Czytanie „Znaku” to właśnie tego typu intelektualna przyjemność. Cenię też to, że w redakcji jest sporo kobiecych głosów.

Jestem na etapie „wgryzania się” w „Znak”. To jedyny magazyn, którego nie potrafię przeczytać na raz od deski do deski. Teraz czytam numer o samotności. To fantastyczne, że samotność została opisana z ogromnym obiektywizmem i zupełnie nieszablonowo. Zazwyczaj mówimy o samotności, że to stan przygnębiający, któremu za wszelką cenę trzeba zaradzić, natomiast „Znak” pokazuje, że jest to zjawisko jak każde inne. Można rozłożyć je na czynniki pierwsze, a dla kogoś bycie samemu może być pozytywnym doświadczeniem. Bardzo sobie cenię samotność, a od kiedy mam małe dziecko, potrzebuję jej dziesięć razy bardziej niż wcześniej.

Mój ulubiony numer to Sztuka zachwytu. Cieszy mnie, że tyle się teraz mówi o wdzięczności. Powstanie tego zeszytu pokazuje, że redakcja jest świadoma panujących nastrojów społecznych. Uważam, że z tej perspektywy pandemia jest wielkim darem dla ludzkości. W końcu mogliśmy spojrzeć uważniej na samych siebie, na bliskich, na swoje bezpośrednie otoczenie – szkoda tylko, że w takich smutnych okolicznościach.

W epoce nadmiaru newsów i podziału treści na informacje i opinie miesięcznik idzie inną drogą.

Pojawiają się w nim dysputy filozoficzne nieskażone jakąś z góry ustaloną opinią, pokazujące dane zagadnienie z wielu stron, każdej z nich dające równoprawną wartość. Nie udziela prostych odpowiedzi na trudne pytania. Bardzo to platońskie i odświeżające! „Znak” wbrew trendom uprawia tzw. slow journalism. Nie ściga się, stawia na pogłębione treści, namysł i dokładność. Wydaje mi się, że to chyba jedno z ostatnich miejsc, jeśli chodzi o prasę w Polsce, które zdobywa się na prawdziwą refleksję, a nie próbę forsowania swojego zdania na jakiś temat. Dzieje się tak również dlatego, że autorzy i autorki mają możliwość rozwinięcia się w dłuższej formie. Nie da się przecież wyczerpać niektórych zagadnień w tekście na 5 tys. znaków, dlatego tu poświęca się im całe Tematy Miesiąca.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się