fbpx
autoportret Angeliki Kauffmann
autoportret Angeliki Kauffmann
Piotr Oczko październik 2022

Skandale Angeliki

Pewna siebie 15-latka nie patrzy na sztalugi, ale na nas. Czyżby przeczuwała, że wkrótce zapanuje „angelikomania”, a ona będzie nazywana „kobiecym Rafaelem”?

Artykuł z numeru

Co nam dają algorytmy?

Co nam dają algorytmy?

Czytaj także

Piotr Oczko

Brukselka

Pierwsza Angelika, którą poznałem, prowadziła życie awanturnicze. Była markizą, romansowała, uciekała z więzienia, gościła u króla Ludwika XIV i sułtana, bywała w świątyniach satanistów i w haremach, ba, nawet porwali ją piraci i wystawili na sprzedaż na targu niewolników. Mowa oczywiście o Angélique de Sancé, bohaterce pięciu filmów z lat 60. wyreżyserowanych przez Bernarda Borderie, a opartych na 13-tomowym cyklu powieści spod znaku płaszcza i szpady pióra Anne i Serge’a Golonów. „Chcąc ratować męża, była gotowa przespać się z połową Francji” – skomentował dosadnie mój przyjaciel Piet Borusowski, który w dzieciństwie także zasiadał przed telewizorem z wypiekami na twarzy. W biografiach dawnych malarek (może i dobrze) nie znajdziemy aż tylu wrażeń – ich losy rzadko kiedy stają się kanwami powieści. Życiorysy te wychodzą niemal spod jednej sztancy: córka artysty, mniejsze lub (najczęściej) większe problemy z zaistnieniem w świecie sztuki, staropanieństwo albo małżeństwo z innym twórcą. A jeśli ten nie jest w stanie pogodzić się z faktem, że żona maluje lepiej od niego, następuje separacja. Inna sprawa, że tak naprawdę niewiele o nich wiemy. Trzymam właśnie na kolanach opasły i zakupiony za ciężkie pieniądze, zdezaktualizowany już zapewne tom: Dictionary of Women Artists (Słownik kobiet artystek, 1985) Chrisa Petteysa. Na 850 stronach dużego formatu zamieszczono zdawkowe, kilkulinijkowe biogramy ponad 21 tys. malarek, rzeźbiarek i rytowniczek urodzonych przed rokiem 1900. Kto słyszał o Friedzie Blance von Jolden, Vittorii Ligari lub o bezimiennej pannie Van Kooten z Utrechtu?

Z tego schematu wyłamuje się raptem kilkadziesiąt kobiet, w tym największa artystka XVIII stulecia, klasycystka Angelika Kauffmann, pisząca się również bardziej z angielska (a jak zobaczymy, i z anielska) Angelica Kauffman. Zaczyna się tak jak niemal zawsze: dziewczynka przychodzi na świat w 1741 r. w Szwajcarii, w gryzońskim i alpejskim prowincjonalnym Chur, w rodzinie ubogiego, choć zręcznego austriackiego malarza religijnych fresków Josepha Johanna. Jedynaczka okazuje się Wunderkind, wybitnie utalentowanym dzieckiem. Motywowana do nauki przez matkę, Cleopheę Lutz, w wieku zaledwie kilku lat będzie mówiła po niemiecku, włosku, francusku i angielsku, grała na instrumentach muzycznych i śpiewała tak dobrze, że wróżyć jej będą karierę operowej diwy. Gdy jednak znajomy katolicki ksiądz przestrzeże ją przed niemoralnym światem sceny, wybierze malarstwo, ku zadowoleniu wspierającego ją ojca, i zacznie pomagać mu na rusztowaniach. Nim ukończy 12 (!) lat, do portretów pozować jej będą arystokraci i biskupi.

Znamy aż dziewięć autoportretów Angeliki. Pierwszy, na którym trzyma nuty, namalowała jako 13-latka. Wygląda na nim jak stara malutka, z pucołowatą przypudrowaną buzią, w peruczce, z kolczykami wpiętymi w uszy, w niebieskiej rokokowej sukience (pod nią gorset) z różową kokardą i z czarną aksamitką na szyi. Na kolejnych staje się coraz bardziej znana, bogata i wielbiona, coraz bardziej klasyczna w zwiewnych, białych, pseudoantycznych szatach. Przedstawi się choćby pośrodku alegorii muzyki i malarstwa niemogąca dokonać wyboru pomiędzy siostrzanymi sztukami (Nostell Priory, 1794). Najbardziej lubię jednak jej drugi autoportret, ten z ok. 1757 r. Pewna siebie 15-latka ubrana w ludowy strój góralek z alpejskiego Lasu Bregenckiego trzyma malstok i paletę, nie patrzy na sztalugi, ale na nas. Czyżby przeczuwała, że wkrótce zapanuje „angelikomania” i szaleństwo na jej punkcie, będzie nazywana „kobiecym Rafaelem”, podziwiana przez Goethego, a Herder napisze, że jest „vielleicht die cultivirteste Frau in Europa”, zapewne najbardziej wykształconą kobietą Europy?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się