fbpx
Łukasz Lamża (fot. Adrian Tync, CC BY 4.0 via Wikimedia Commons)
Łukasz Lamża (fot. Adrian Tync, CC BY 4.0 via Wikimedia Commons)
Łukasz Lamża październik 2022

Co zawdzięczamy sztucznej inteligencji?

Algorytmy kojarzymy często z mechanizmami, które podpowiadają zakup kolejnych produktów albo treści na Facebooku. Tak naprawdę jednak podejmują one za nas dziś miliony decyzji, małych i wielkich.

Artykuł z numeru

Co nam dają algorytmy?

Co nam dają algorytmy?

Czytaj także

ex machina vikander

Jan Jęcz

Życie codzienne z algorytmami

Milion małych udogodnień

Najprostsze „myślące maszyny” realizują tak banalne procesy decyzyjne, że w zasadzie nawet nie nazywamy ich „myślowymi”. A przecież czajnik samoczynnie wyłączający się po zagotowaniu wody robi za nas coś, co wymagałoby poświęcenia chwili uwagi i pewnej minimalnej aktywności intelektualnej. Ba, coś, co można spaprać!

Technicznie czajnik nie ma w sobie „prawdziwej” sztucznej inteligencji (AI), ale to nieistotne. Ważne, że maszyny i komputery zwalniają nas dzisiaj z milionów drobnych aktów myślenia, zwykle bez naszej wiedzy. Nikt już obecnie nie dziwi się, że auto pomaga nam jeździć, panel fotowoltaiczny sam decyduje, kiedy się uruchomić, komputer poprawia nasze literówki i pamięta nasze hasła, a odkurzacz można „poprosić”, żeby omijał choinkę – i zrozumie!

Czysto teoretycznie każde takie udogodnienie zwalniające nas z pamiętania o kolejnym nudnym drobiazgu daje nam przestrzeń do myślenia o rzeczach ciekawszych. Wciąż jednak nie wiadomo, czy efekt nie jest odwrotny, a my myślimy po prostu coraz mniej.

aut. Tymoteusz Piotrowski aut. Tymoteusz Piotrowski

Zrozumienie umysłu

To niezwykłe, jak rozmijamy się z komputerami. Zadania skrajnie trudne dla człowieka, jak obliczenie pierwiastka z 333 albo zapamiętanie tysiąca debiutów szachowych, dla komputera są trywialne. Odwrotnie: coś, czego uczymy się już jako dzieci – włożenie koszulki albo poprowadzenie krótkiej rozmowy – dla maszyny może stanowić gigantyczne wyzwanie. Próby nauczenia komputerów tego typu „łatwych” czynności pokazują nam, ile w istocie kryje się w nich złożoności.

Badacze mózgu uważnie patrzą dziś na ręce programistom AI, ale to relacja biegnąca w obie strony. Kluczowym krokiem w rozwoju tzw. głębokiego uczenia maszynowego było wprowadzenie w algorytmy odpowiednika ludzkiej uwagi. Wszystko po to, aby program komputerowy się nie rozpraszał! W praktyce polega to na tym, że program komputerowy uczy się na własnych błędach, które informacje przydają mu się bardziej, a które mniej – dzięki temu, przykładowo, samochody autonomiczne nie przyglądają się szczegółowo koszom na śmieci. Twórcy algorytmów bez wstydu mówią też dziś, że ich „dzieci” mają swoją osobowość i dziwactwa. Komputerowe „umysły” są oczywiście zupełnie inne od ludzkich, lecz dużo odważniej niż jeszcze 20 lat temu używamy obecnie w rozmowach o AI samego tego słowa: „umysł”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się