fbpx
Catharina Van Hemessen, Autoportret, 1548 / fot. domena publiczna
Piotr Oczko kwiecień 2022

Antwerpska portrecistka

Jeden z obrazów Van Hemessen jest doprawdy niezwykły. To pierwszy autoportret w dziejach sztuki europejskiej, na którym artysta (płeć nie gra tu roli!) przedstawił siebie przy pracy, w akcie twórczym.

Artykuł z numeru

Neuronauka i neurobzdury

Czytaj także

Piotr Oczko

Ona, czyli #MeToo

Catharina Van Hemessen urodziła się w  1528  r. w Antwerpii. Miasto nad Skaldą, zanim zdradziłem je dla Amsterdamu, było kiedyś moim miastem. Jeździłem tam często, a moja niderlandzka wymowa była wtedy śpiewna i  mięciutka. Piłem piwo Duvel, zajadałem się vol-au-vent i  grubymi frytkami z majonezem. Na ciastka mówiłem patekes, a  nie gebakjes, zaś na wędlinę charcuterie, zamiast vleeswaren (trudno mi to dziś pojąć, ale wtedy jeszcze jadłem takie rzeczy). Flamandzka Belgia jawiła się wówczas jako kulturowa, romańsko-germańska hybryda, wdzięczne dziecko ojca Niemca lub Holendra i matki Francuzki. O nie tak dawnej katolickiej tożsamości miasta mówiło niemal wszystko: barokowe kościoły, madonny spoglądające z narożników fasad i wypełnione przepysznymi, wręcz campowymi w estetyce dewocjonaliami antykwariaty na Kloosterstraat. Lubiłem zwłaszcza zaglądać do zatłoczonej gipsowymi figurami świętych knajpki Elfde Gebod, czyli Jedenaste Przykazanie (jedz i pij). Przede wszystkim było tam jednak coś, co obecnie z holenderskim dystansem nazywam „rzymską pompą” – epatowanie zamożnością i luksusem oraz skłonność do celebrowania życia i jego przyjemności. No cóż, Holandia przekabaciła mnie potem zupełnie.

Czas narodzin Cathariny to okres niewiarygodnego wręcz rozkwitu Antwerpii, drugiego pod względem wielkości europejskiego miasta w Europie na północ od Alp, siedziby potężnej giełdy, licznych banków i kompanii kupieckich. Innymi słowy, gospodarczego imperium odpowiadającego za 40% światowej wymiany handlowej. Do antwerpskiego portu dzień w dzień zawijało kilkaset wypełnionych towarami statków, a bramy miejskie co miesiąc otwierały się dla ponad 2 tys. wyładowanych wozów. Nie bez powodu wielką wystawę w Hessenhuis w 1993 r. i towarzyszący jej katalog zatytułowano Antwerpen, verhaal van een metropool, 16de–17de eeuw (Antwerpia, opowieść o metropolii, XVI–XVII wieku). Metropolii mieszczańskiej, tolerancyjnej i wielonarodowej, kulturowej stolicy Europy, do której ściągali zewsząd nie tylko kupcy i bankierzy, ale także uczeni, humaniści, rzemieślnicy i artyści. Dodam jeszcze, że George Gascoigne w 1575 r. w sztuce The Glasse of Government w zawoalowany sposób powiedział, że miasto jest… XVI-wiecznym Babilonem.

Catharina przychodzi na świat w Niderlandach, które właśnie jednoczy Karol V Habsburg, cesarz rzymski i król Hiszpanii. Kiedy dziewczynka dorasta, coraz bardziej zaczyna do głosu dochodzić nowe, czyli intelektualny ferment reformacji. Poglądy Lutra, Melanchtona, a zwłaszcza Kalwina znajdą nad Skaldą wielu zwolenników, w ofercie słynnego drukarza Christoffela Plantijna pojawią się „heretyckie” dzieła. Gdy władzę przejmie syn Karola, fanatyczny hiszpański katolik Filip II, zwany przez protestantów „Szatanem z Południa”, wybuchną furie ikonoklastyczne, potem w 1568 r. antyhabsburska rewolta (przerodzi się ona w 80-letnią wojnę), wreszcie nastąpi podział 17 Zjednoczonych Prowincji Niderlandów. Po upadku Antwerpii w 1585 r. nadejdzie czas translatio imperii – funkcję miasta nad Skaldą przejmie Amsterdam. Van Hemessen tych zmian już nie zobaczy – umrze u ich progu, po 1567 r.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się